Pamiętajcie, że byłem przeciw – Barbara Seidler

Kara śmierci budzi ogromne kontrowersje. Przeciwnicy uważają, że w cywilizowanym kraju taki niehumanitarny wyrok nie powinien w ogóle mieć miejsca, że stanowi on o braku człowieczeństwa. Po pierwsze nie mamy prawa decydować o życiu drugiego człowieka, a po drugie mogłoby przecież dochodzić do niewłaściwych wyroków, do pomyłek wymiaru sprawiedliwości. Zwolennicy zaś są za tym, aby wyjątkowo brutalne zbrodnie takie, jak wielokrotne zabójstwa, morderstwa ze szczególnym okrucieństwem czy pedofilskie gwałty karać śmiercią, na wzór maksymy: „Oko za oko. Ząb za ząb”.

W Polsce kara śmierci obowiązywała przez wiele lat. Ostatni wyrok wykonano 1988 roku, zaledwie 30 lat temu. 7 grudnia 1989 Sejm PRL ogłosił amnestię, która osobom skazanym na karę śmierci zamieniała wyroki na 25 lat pozbawienia wolności. Barbara Seidler spisywała reportaże sądowe w czasach, gdy kara śmierci obowiązywała. Choć nie wszystkie opisywane przez nią sprawy kończyły się tak surowym wyrokiem, na wielu bohaterach jej tekstów ciążyło jego widmo. „Pamiętajcie, że byłem przeciw” to zbiór reportaży napisanych w latach 60., 70. i 80. XX w. – w okresie PRL-u, gdzie nie było jeszcze badań DNA, internetu oraz rozwiniętych metod śledczych, a jednak sąd musiał podejmować decyzje. Czasem te nieodwracalne.

Barbara Seidler opisuje procesy, w których uczestniczyła jako reporterka sądowa. Są tam zarówno wielkie afery korupcyjne, jak i sprawy zwykłych ludzi – drobnych pijaczków, którzy zamordowali w alkoholowym amoku, mieszkańców kamienicy, którzy nie mogli dojść ze sobą do porozumienia, więźniów, którzy mimo kończących się im wyroków postanowili uciec, rodziny, która nie potrafiła się ze sobą dogadać w sprawie spadku. Małe i duże dramaty – każde godne uwagi.

Najbardziej poruszył mnie tekst o sześcioletnim chłopcu zakatowanym pasem przez macochę, przy przyzwoleniu ojca. Jego życie było koszmarem, ale mimo prób znalezienia dla niego ratunku odpowiednie organizacje nie zafunkcjonowały prawidłowo, co skończyło się tragicznie. Drugim reportażem, który szczególnie zwrócił moją uwagę, był ten o osiemnastolatce, która zamordowała swoją matkę i poćwiartowała jej zwłoki. Z nienawiści do niej. Najmniej podobały mi się teksy o aferach ekonomicznych – o Hortexie oraz o aferze mięsnej, choć ten drugi miał bardzo zaskakujący finał, zarówno jeśli chodzi o wyrok, jak i o dalsze losy jednego z oskarżonych.

„Więc jak to jest? Skazano na śmierć niewinnego człowieka czy uniewinniono okrutnego zabójcę? Czy on zabił, czy może tamtych dwóch? A może wszyscy trzej razem? A może żaden z nich? Jak to dobrze, że nie muszę, przybrana w czarną togę z fioletową otoczką, brać na siebie tej decyzji trudnej, że nie muszę ferować wyroku w procesie poszlakowym, że nie muszę na swoje sumienie wziąć tego rozstrzygnięcia. Wysoki sąd nie chodzi po wsi w niedzielne przedpołudnie. Wysoki sąd przygląda się ludziom z wysokości sędziowskiego stołu. Ludzie na ławie oskarżonych i za barierą dla świadków wyglądają zupełnie inaczej niż na wiejskiej drodze. Inaczej też często mówią. Wiem, że nie mogę nic pomóc wysokiemu sądowi w podjęciu przezeń decyzji niełatwej. Wysoki sąd nie powinien sugerować się zdaniem reporterów. Tym bardziej jeśli reporter sam nie umie odpowiedzieć na pytanie najważniejsze:kto zabił i kto powinien za ten czyn ponieść zasłużoną karę”*.

Dziennikarz powinien być bezstronny, ale z materiałów, które przygotowywała Barbara Seidler, wycieka sporo emocji. I to one nadają tym reportażom prawdziwego charakteru. Autorka przyznaje wprost, że ktoś budził jej sympatię, że mogła komuś pomóc, a tego nie zrobiła, czego żałuje, że krępowała się jakiejś wizyty i z niej się wycofała. Widać po tym, że to kobieta z krwi i kości, zwykły człowiek o ogromnym talencie, który nie chciał być hieną, paparazzim, nagabującą, agresywną panią z prasy.

Mam trochę żal do wydawców, że tak genialna książka ma tak nietrafioną okładkę. Nie zachęca do przeczytania, na myśl przywodzi jakąś partię z PRL-u. Tytuł też niestety nic nie mówi. Gdyby nie to, że przeczytałam gdzieś na jakimś blogu interesującą recenzję, pewnie nie zwróciłabym uwagi na ten zbiór reportaży.

„Pamiętajcie, że byłem przeciw” poprzedzone jest wstępem Cezarego Łazarewicza, który pisze:

„Słucham z uwagą o ludziach i sprawach, które przebrzmiały. Mam wtedy poczucie, że dotykam historii. I bardzo Państwu zazdroszczę, że po raz pierwszy będziecie mogli przeczytać jej najlepsze reportaże kryminalne. To dziś prawdziwy rarytas. Nie ma już takich tekstów w polskiej prasie, odkąd największe redakcje pozwalniały reporterów sądowych. No i nikt tak nie pisze jak ona”**.

I ja z tymi słowami w stu procentach się zgadzam. To naprawdę doskonała reporterska robota i w dodatku wyśmienita treść. Zazdroszczę też Wam, którzy jeszcze tego nie czytaliście, że będziecie mogli wkroczyć do świata reportaży Barbara Seidler po raz pierwszy. Ja na pewno kiedyś do tego świata z przyjemnością powrócę.

* Seidler B., Pamiętajcie, że byłem przeciw, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017.

** tamże.

Moja ocena: 10/10 

Za możliwość przeczytania e-booka dziękuję księgarni internetowej Woblink.