Paradoks – Kinga Gebel
„Paradoks (gr. parádoksos – nieoczekiwany, nieprawdopodobny) – twierdzenie logiczne prowadzące do zaskakujących lub sprzecznych wniosków. Sprzeczność ta może być wynikiem błędów w sformułowaniu twierdzenia, przyjęcia błędnych założeń, a może też być sprzecznością pozorną, sprzecznością z tzw. zdrowym rozsądkiem, np. paradoks hydrostatyczny, czy paradoks bliźniąt”*.
Marek Rudnicki, wzięty adwokat prowadzący własną kancelarię, angażuje się w rozwikłanie sprawy zaginięcia osiemnastoletniego Tomka. Mecenas podejrzewa, że chłopak uciekł z domu. Jego matka po rozwodzie z mężem zaczęła pić, zaniedbując nastolatka. Rudnicki rozpoczyna prywatne śledztwo, w które angażuje swojego asystenta Bartka. W tym samym czasie samobójstwo popełnia koleżanka ze studiów mecenasa – Dorota Rybińska. Bohater nie może w to uwierzyć, ponieważ kobieta słynęła z twardego charakteru i nie była skłonna do depresji. Zaginięcie Tomka i śmierć pani adwokat to z pozoru dwie różne sprawy, ale jak się niebawem okazuje mają ze sobą wiele wspólnego. Marek, prowadząc dochodzenie, na swojej drodze spotyka błyskotliwą dziennikarkę Agatę Zalewską, która bardzo interesuje się sprawą Rybińskiej. Postanawiają wspólnie połączyć siły i rozwikłać obie zagadki. Okazuje się, że za nimi kryje się skomplikowana tajemnica rodzinna.
Książka „Paradoks” to debiut młodziutkiej autorki – licealistki Kingi Gebel. Cieszy mnie, że już tak młode osoby podejmują się napisania własnych książek. Mimo że minipowieść nie jest wybitnym dziełem literackim, autorka dobrze nakreśliła bohaterów, a jej pomysł na fabułę i zawarty w niej wątek tragedii rodzinnej jest wprost genialny. Niestety książka ma też duże braki i widać, że pisała ją niedoświadczona osoba. W powieści pojawia się wiele niepotrzebnych i naiwnych uwag, np: „Artykuł w całości napisała Agata Zalewska i, nie wiedzieć czemu, zarówno Bartek jak i Rudnicki zwrócili na to uwagę podczas czytania. Niewątpliwie musiała mieć dobrego informatora, bo – jak na drugi dzień po zdarzeniu – opisała sprawę dość dokładnie, a sama na pewno do tego wszystkiego nie dotarła. Takiego geniuszu nie spodziewało się u dziennikarzy piszących do gazet”**. Po pierwsze, nie rozumiem, dlaczego dziennikarka nie miała napisać artykułu „w całości” sama. Miała to zrobić tylko w połowie? Po drugie przejawem geniuszu nie jest opisanie wydarzenia na następny dzień, to wręcz obowiązek dziennikarza piszącego do gazet. Kolejna uwaga, która mnie rozbawiła to: „Co ciekawe we Wrocławiu sąd mieścił się przy ulicy Sądowej i choć większość mieszkańców przywykła do tego faktu, nadal wywoływał on rozbawienie u turystów”***. Zastanawiam się czy rozbawienie wywołuje także obecność banku na ulicy Bankowej, albo buku na Bukowej. W książce jest opisana także nieudolność policjantów – nie podążają najprostszymi tropami, na które wpada prawnik, są one tak oczywiste, że aż naiwne. Gebel twierdzi, że policjanci słyną z jedzenia pączków – niestety, ale takie rzeczy spotyka się tylko w słabych amerykańskich komediach.
Moim zdaniem autorka zbyt wcześnie naprowadza czytelnika na rozwiązanie zagadki. Jeżeli ktoś jest obeznany w kryminałach, szybko zorientuje się jakie będzie zakończenie historii. Bardzo podoba mi się okładka książki, jest prosta, ma jakiś tajemniczy przekaz – jedną niewypaloną zapałkę, niestety nijak nie pasuje do treści. Słownictwo zawarte w książce jest proste i niewyszukane. Na początku ubogi język mi przeszkadzał, ale im dalej się zagłębiałam w lekturze, tym styl autorki się poprawiał (albo ja do niego nawykłam). Mimo wszystkich tych niedociągnięć Kindze Gebel należą się duże brawa – po pierwsze za fabułę, a po drugie za wydanie książki w tak młodym wieku, gdzie jak powszechnie wiadomo rynek wydawniczy nie sprzyja debiutantom.
*Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks, 06.09.14
** Gebel Kinga, Paradoks, Novae Res, Gdynia 2014, str. 38
*** tamże, str. 39
Moja ocena 5/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res
.