Pętla – Faye Kellerman

Petla-Faye-KellermanKryminały i thrillery to gatunki literackie, po które sięgam najczęściej. W tego typu książkach najbardziej cenię sobie silnego głównego bohatera lub nieustraszoną, inteligentną bohaterkę; szybką akcję z zakończeniem, którego ciężko było się domyślić; autora, wodzącego za nos swoich czytelników oraz proste słownictwo i krótkie dialogi, pozwalające na szybkie pochłanianie fabuły. 

Therry McLaughin zgłasza się do swojego dawnego znajomego – porucznika Petera Deckera. Jest pobita przez męża Donattiego. Kobieta chce mu oświadczyć, że żąda separacji, ale boi się, że jej małżonek ponownie wpadnie w szał. To bardzo niebezpieczny typ bo na co dzień para się prowadzeniem domów publicznych i zabójstwami na zlecenie. Mężczyzna przychodzi na spotkanie z bronią, ale po rozbrojeniu przez Deckera dochodzi do negocjacji między nim a Therry. Donattie wydaje się wyjątkowo spokojny i przyjmuje do wiadomości żądania swojej żony. Wydaje się skruszony i twierdzi, że zrobi wszystko by udobruchać ją i ich syna Gabe’a. Po zakończonym spotkaniu porucznik wraca do domu, ale nie czekają go dobre wieści. Wieczorem telefonuje do niego Gabe i informuje, że jego matka zniknęła. Czy Donattie maczał w tym palce? Następnego dnia na budowie jeden z elektryków odnajduje zwłoki nagiej kobiety, która została powieszona, ale szybko okazuje się, że to nie Therry. Peter Decker ma teraz do rozwiązania dwie zagadki jednocześnie.

„Przestępczość jest wszechobecna, ale chociaż policja w Devonshire miała do czynienia z napaściami, włamaniami i kradzieżami to stosunkowo rzadko zajmowała się zabójstwami. Więc kiedy już ktoś odebrał sobie życie, uważano to za coś dziwnego. A przypadki powieszenia się były równie rzadkie jak śnieg w Los Angeles”*.

To moje pierwsze spotkanie z porucznikiem Deckerem i z twórczością Faye Kellerman. Lubię poznawać nowych autorów serii thrillerów i kryminałów. Fakt, że nie miałam do czynienia z wcześniejszymi częściami dotyczącymi przygód głównego bohatera w niczym mi nie przeszkadzał, bo „Pętlę” spokojnie można przeczytać jako niezależną powieść.

Co do książki mam mieszane uczucia, z jednej strony zawiera kilka elementów, które cenię sobie w tego typu powieściach, czyli silnego bohatera z twardym, wyrazistym charakterem oraz krótkie dialogi, pozwalające na szybkie pochłanianie fabuły, ale z drugiej strony niestety thriller posiada także kilka rażących wad. Język, którym posługiwała się autorka czasem był zbyt prosty, zawierał powtórzenia, potocyzmy, kolokwializmy, albo był najzwyczajniej w świecie niepoprawny stylistycznie, np. „Terry, nim odpowiedziała, zastanawiała się przez chwilę nad odpowiedzią” (str. 6), „Rina z domu była Lazarus” (str. 28), „Ładny był z niego chłopak” (str. 29), „Oczy miała wielkie, twarz szarą (str. 51) – tu nie ma błędu, ale rozbawiło mnie to zestawienie w kontekście pokazania przerażenia policjantki. „Chciałbym powiedzieć, że nie, ale jeśli mam być szczery ma zbyt zniekształcone rysy, by cokolwiek powiedzieć (str. 53). W „Pętli” znajduje się jeszcze wiele takich przykładów, ale w pewnym momencie już przestałam je zaznaczać. W thrillerach preferuję krótkie, proste zdania, lecz w tym przypadku ewidentnie, albo przesadziła autorka, albo zaszwankowało tłumaczenie.

pętla

Fabuła jest intrygująca, autorka skupiła się na dwóch głównych wątkach i to się chwali. Kellerman doskonale wodzi czytelnika za nos, naprowadza na jakiś trop, a później zwodzi, ale moim zdaniem, jak na thriller sama akcja toczy się zbyt leniwie. Dość spore fragmenty o przygodach Gabe w żydowskiej szkole, czy opisy życia rodzinnego porucznika Deckera nieco nudzą.

Podsumowując „Pętla” Faye Kellerman to lekki thriller, na długi, nudny wieczór. Ma ciekawą fabułę, ale powolną akcję. Jest napisany w zbyt prostym stylu i może zrazić nieco bardziej wymagającego czytelnika.

*Kellerman F., Pętla, Harper Collins, Warszawa 2016, str. 52.

Moja ocena 4/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Harper Collins

harper collins