Pies Baskerville’ów – Sir Arthur Conan Doyle (Klasyka laika)

Od powieści z Sherlockiem Holmesem Arthura Conana Doyle’a zaczęła się moja przygoda z kryminałami i thrillerami. Już od podstawówki śledziłam losy tego bohatera i razem z nim próbowałam rozwiązywać skomplikowane zagadki, ale nigdy nie było łatwo, bowiem fabuła była tak zawiła, że ciężko było dojść do tego kto jest winnym. Tym razem postanowiłam przeczytać jedną z niewielu książek Arthura Conana Doyle’a, których nie znałam, a która jest kultowa – „Psa Baskerville’ów”.

Od dwóch stuleci na szlacheckim rodzie Baskerville’ów ciąży okropna klątwa. Każdy potomek jest nękany przez wielką bestię podobną do olbrzymiego psa. Spadkobiercy pokutują za czyny swojego przodka i giną w tajemniczych okolicznościach. Przedostatni członek rodu spodziewa się straszliwej śmierci, wiedziony złymi przeczuciami zostawia list z rodzinną legendą. Wkrótce później umiera. Do Sherlocka Holmesa zgłasza się doktor Mortimer – wykonawca testamentu Baskervill’a z prośbą o wyjaśnienie sprawy. Dociekliwy detektyw oraz jego czujny asystent Watson podejmują wyzwanie i postanawiają rozwikłać tę niezwykłą tajemnicę. Ktoś jednak bardzo próbuje im przeszkodzić.

„O pochodzeniu psa Baskerville’ów  krążyły różne pogłoski. Ponieważ jestem jednak potomkiem w prostej linii Hugona Baskerville’a, a historię niniejszą słyszałem z ust mojego ojca, który znał ją od swego ojca, przeto spisałem ją, przekonany szczerze o jej prawdziwości. I chciałbym, synowie moi, żebyście wierzyli, że ta sama Sprawiedliwość, która karze za grzechy, umie również przebaczać miłosiernie i że nie ma tak strasznego przekleństwa, którego by nie można okupić skruchą i modlitwą. Z opowieści niniejszej zatem wyciągnijcie tę naukę, że nie należy obawiać się przekleństwa przeszłości, pod warunkiem że uniknie się w przyszłości tych ciężkich grzechów, które ściągnęły na naszą rodzinę takie nieszczęście”*.

„Pies Baskerville’ów” sir Arthura Conana Doyle’a jest mroczna i niepokojąca. Zawiera nutę czegoś magicznego, jakieś nieznane niebezpieczeństwo skrywające się pod postacią psa rodem z piekieł. Fabuła została osadzona na moczarach, na które strach wychodzić po zmroku. Nie dość, że słychać z nich przeraźliwe wycie bestii, to w dodatku ukrywa się na nich skazany za morderstwa więzień. Mamy więc dwa czynniki budzące przerażenie: rozpalającego wyobraźnię lokalnych mieszkańców potwora oraz nieobliczalnego człowieka, który jest bardzo realny.

Przez większość powieści mamy do czynienia bardziej z Watsonem niż z Sherlockiem Holmesem, ponieważ to stary asystent wyrusza jako pierwszy, by pomóc rozwikłać zagadkę. Dzięki jego listom do słynnego detektywa czytelnik dowiaduje się o przebiegu akcji. Główny bohater pojawia się na początku i na końcu powieści – już po to, aby wyjaśnić sprawę i przybliżyć fakty, jak do tego doszedł. Narratorem jednak jest sam Watson.

Kolejne przygody Sherlocka pozwoliły mi powrócić do lat dzieciństwa, kiedy to gryzłam paznokcie w oczekiwaniu na to, co się wydarzy dalej i jak detektyw odkryje sekret przestępstwa. Tym razem, po wielu latach, emocje były te same. Nadal odczuwałam mroczny klimat Londynu, nadal bawiła mnie wymiana zdań pomiędzy Holmesem a Watsonem, nadal czekałam w napięciu na zakończenie. Po przeczytaniu całej masy thrillerów i kryminałów myślałam, że już wyrosłam z tych powieści, ale powiem wam jedno z Sherlocka Holmesa nie wyrasta się nigdy. Powieści  Arthura Conana Doyle’a są ponadczasowe, a w dodatku przeznaczone dla czytelników niemal w każdym wieku.

Moja ocena: 9/10

* Doyle A. C. Pies Baskerville'ów, MG, Kraków 2017, str. 15.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu MG