Po Trochu — Weronika Gogola

Życie na wsi biegnie w swoim tempie. Ani za szybko, ani za wolno. Wschody i zachody słońca wyznaczają rytm prac, a narodziny i śmierć rytm ludzkiego istnienia.

Dwanaście godzin. Dwanaście śmierci. Jedne były bardziej, inne mniej istotne dla Weroniki. Śmierci, które pojawiały się od czasu do czasu podczas pełnego nieskrępowanej radości dzieciństwa. Wuj, ciotka, sąsiad… odchodzili po trochu, odchodzili nagle, odchodzili, bo tak było im sądzone od pokoleń.

Weronika Gogola w powieści „Po trochu” pisze o oswajaniu się dziecka, a później dorastającej młodej dziewczyny, ze śmiercią. Czasem jest w tym oswajaniu ciekawość, czasem fascynacja, czasem przykrość, a czasem paraliżujące cierpienie. Autorka w lekki, a niekiedy nawet humorystyczny sposób pisze o sprawach trudnych, jakimi są nieuleczalne choroby, śmierć i żałoba. Etapy te przedstawiane oczami radosnego dziecka w powieści Gogoli nieco tracą swój traumatyczny wydźwięk.

„Wyglądał jakby spał. I jakby śniło mu się coś bardzo miłego. Uśmiech miał od ucha do ucha! Nawet za życia się tak nie uśmiechał. Do tego miał rozczochrane siwe włosy po obu stronach łysiny, bo z tego wszystkiego zapomnieli o grzebieniu. Przez te rzadkie białe włosy prześwitywały resztki słonecznych promieni, którym udało się dostać do środka przez zadymioną firankę. Wujek wyglądał ślicznie. Nabrałam strasznej ochoty, żeby podejść i go dotknąć. Czułam, jak jego skóra przesuwa się po kościach. Ale wujka już tam nie było. Jego resztka jeszcze wisiała na jego uśmiechu, jakby nie mogła wydostać się z ciała”*.

„Po trochu” to całkiem udany debiut Weroniki Gogoli, która na co dzień jest tłumaczką powieści z języków słowackiego oraz ukraińskiego. Autorka świetnie oddała klimat dzieciństwa oraz dziecięcą naiwność (ale nie głupotę) bohaterki. Sądzę, że dzięki tej słodko-gorzkiej historii niejeden czytelnik zatęskni za dawnymi latami.

Jest to powieść autobiograficzna, wspominkowa, ale niestety nie ma w niej niczego, co uwodzi na dłużej. Weronika Gogola świetnie operuje językiem literackim, ma doskonały styl, wyraziście oddaje klimat wiejskiego życia, jednak jej książka nie pozostanie w moim sercu na lata. W „Po trochu” zabrakło jakiegoś wyróżnika, mocniejszego punktu, elementu skłaniającego do rozmyślań lub choćby wyciskacza łez, który sprawiłby, żeby powieść mnie w jakikolwiek sposób poruszyła i zagościła w moich myślach także później. Nie tylko podczas lektury.

Moja ocena: 7/10

* Gogola W., Po trochu, Książkowe Klimaty, Wrocław 2017, s. 104.


Tytuł:  Po trochu
Autor:  Weronika Gogola
Wydawnictwo:  Książkowe Klimaty
Liczba stron: 180


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Książkowe Klimaty


Jeśli lubisz polskie książki traktujące o oswajaniu się ze śmiercią, przeczytaj także recenzję: Rzeczy, których nie wyrzuciłem – Marcin Wicha