Przypadki Lenza Buchmanna – Goncalo M. Tavares

Tavares_Przypadki_m„Na co by się zdało twoje dobro, gdyby nie istniało zło i jakby wyglądała ziemia, gdyby z niej zniknęły cienie?” – Michaił Bułhakow.

Zło objawia się pod wieloma postaciami i siedzi w każdym człowieku. Czasami są to małe złośliwości, psoty, czy nieuprzejmości skierowane w stronę innych osób. Po świecie chodzą jednak też jednostki skrajnie psychopatyczne, które czynią zło notorycznie z nieskrywaną przyjemnością. Do takich jednostek należy niewątpliwie doktor Lenz Buchmann z powieści Goncalo Tavaresa. Jest to typowy przykład antybohatera, którego nienawidzimy już od pierwszych stron książki.

„Dr Lenz, ważny w mieście chirurg, człowiek mający zdecydowanie prywatne przyjemności, miłośnik poniżania prostytutek, który nabrał ostatnio zwyczaju przyjmowania we własnym domu pewnego żebraka, żeby obdarzać go sowitą jałmużną, dając mu chleb i jedzenie, a przede wszystkim upokarzając go, zwlekając z datkiem, jedzeniem, smakując przyjemność bycia po lepszej stronie i posiadania zdrowych i jasnych oczu, żeby dojrzeć to, co ukazuje mu przejrzystość świata […]”*.

Buchmann miłuje się w poniżaniu ludzi, uwielbia nad nimi dominować. Upokarza nawet własną żonę, do której nie ma krzty szacunku. Kiedy operuje ludzi ogromną przyjemność sprawia mu myśl, że jednym ruchem skalpela mógłby odebrać komuś życie. Pewnego dnia postanawia rzucić zawód lekarza i zostać politykiem, aby sprawować władzę nad całym miastem. Szybko osiąga swój sukces, mężczyzna dąży po trupach do celu – dosłownie.

Goncalo Tavares stworzył bohatera złego do szpiku kości, budzącego niezwykle negatywne emocje. Nawet kiedy Lenz choruje, czytelnik nie jest w stanie okazać mu najmniejszej dozy współczucia. Książka napisana jest pięknym językiem, a autor bardzo obrazowo nakreśla poszczególne sceny z życia tytułowego bohatera, ale czytanie jej nie sprawiło mi przyjemności z uwagi na odrazę, którą od samego początku czułam do doktora Buchmanna. Czytając tę powieść rodziły się we mnie pytania: czy można być aż tak skrajnie złym? Czy obok mnie też są tacy ludzie?

 Lenz nie dokonywał aktów zła jawnie, ponieważ był bardzo rozpoznawalną osobą i mógłby utracić piastowane stanowisko – krył się ze wszystkim. Do swoich niskich pobudek wykorzystał osoby kompletnie od niego uzależnione: żonę, sekretarkę, przypadkowego żebraka lub lokalnego wariata. Tego mężczyzny nic nie poruszało, nawet kiedy zmarł jego brat, największym problemem Lenza Buchmanna było odzyskanie zbiorów biblioteczki. Jedynym autorytetem polityka był jego nieżyjący już ojciec, który pielęgnował w nim okrutne zachowania.

„Przypadki Lenza Buchmana” to ambitna powieść, która porusza do głębi, sprawia, że długo nie można o niej zapomnieć. Jeżeli ktoś ma mocne nerwy i chce poznać prawdziwe zło tkwiące w człowieku, zachęcam do lektury.

*Tavares G., Przypadki Lenza Buchmanna, Wydawnictwo Literackie, 2015 r., str. 58.

Moja ocena 9/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Panu Michałowi z serwisu Interia

interia (2)

interia360