Sen o okapi — Mariana Leky

Czasami mam tak, że jakaś książka chodzi za mną długi czas, ale z niewyjaśnionych przyczyn po nią nie sięgam. Pojawia się to tu, to tam przy różnych okazjach, ale jest przeze mnie pomijana. Aż wreszcie przychodzi TEN moment, gdzie natrafiamy na siebie po raz kolejny, gdzie nie ma już odwrotu i wreszcie zabieram się za czytanie. Następuje oczarowanie i literacka miłość na długie miesiące, a nawet lata. Tak właśnie było w przypadku „Snu o okapi” Mariany Leky. Ta powieść ma jedną z najpiękniejszych okładek, jakie widziałam na polskim rynku wydawniczym, dlatego ciągle przykuwała moją uwagę, polecali mi ją bliscy, aż wreszcie wypożyczyłam ją z biblioteki i przekonałam się, że treść dorównuje pięknemu wydaniu.

 

Gdy Selma śni

Gdy Selmie śni się Okapi, na małą wieś pada blady strach. Bo sen o okapi zwiastuje czyjąś śmierć. Ludzie wysyłają listy, czynią wyznania, porządkują swoje sprawy. Bo przecież nie wiadomo, na kogo trafi tym razem. To mała, zamknięta społeczność, gdzie każdy zna każdego i o każdym wie prawie wszystko. Optyk marzy o wspólnym życiu z owdowiałą Selmą, Luiza marzy, by spędzać czas ze swoim najlepszym przyjacielem Martinem, matka Luizy marzy, by odejść od jej ojca, a ojciec, by wyruszyć w wielki świat. Tylko niektóre z tych marzeń będą miały szansę się spełnić.

„Z miłości mogliśmy zrobić wszystko. Mogliśmy ją ukryć, lepiej lub gorzej, mogliśmy wlec ją za sobą, podźwignąć wysoko do góry i nieść przez wszystkie kraje świata albo upchnąć w wiechciu kwiatów, mogliśmy złożyć ją w ziemi albo wysłać do nieba. Miłość na wszystko się zgadzała, cierpliwa i uległa, jak to ona, ale odmienić jej nie mogliśmy”*.

W małej wsi

Jest to piękna powieść, w której pozornie nic się nie dzieje, jednak aż chce się przebywać wśród jej bohaterów, bo są oni swojscy ze swoimi przywarami, ale też z dobrymi sercami, pięknymi marzeniami i codziennymi rozterkami. Każdy, kto pochodzi z małego miasteczka lub ze wsi, zrozumie tę lokalną społeczność, plotki rozchodzące się w mig, odrobinę wścibstwa i niezwykłą chęć niesienia pomocy, gdy zachodzi taka potrzeba. Tutaj nie ma anonimowości wielkich miast, sąsiedztwo jest bliskie i panuje mało intymna, czasem nawet duszna atmosfera. Ale ma to też swoje plusy.

Magiczne i intensywnie

Książka jest pięknie napisana, nie brakuje tu realizmu magicznego i intensywnych bardzo ludzkich emocji. Momentami porusza do łez, momentami bawi, ale też skłania do przemyśleń. Po przeczytaniu zaczęłam się zastanawiać, co ja bym załatwiła, gdyby się okazało, że został mi ostatni dzień życia. Różnorodność bohaterów, ich rozterek, radości i problemów jest tak duża, że każdy znajdzie wśród nich postać, z którą chętnie się utożsami.

Ta mała wiejska społeczność i sposób snucia opowieści przypominał mi „Olive Kitterige“ Elizabeth Strout, więc jeśli też Wam się podobała ta powieść, to „Sen o okapi“ również Was uwiedzie. Z całego serca polecam!

Moja ocena: 10/10


* Leky M., Sen o okapi, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2018.


Tytuł: Sen o okapi
Autor: Mariana Leky
Przekład: Agnieszka Walczy
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 344


Przeczytaj także recenzję: Olive Kitteridge — Elizabeth Strout