Sendlerowa. W ukryciu — Anna Krystyna Bikont

Czasy II wojny światowej to najgorszy dla Polski okres w XX wieku, a przede wszystkim dla polskich Żydów. Getta, wywózka do obozów zagłady, poniżenie i okropna śmierć to tylko niektóre z cierpień, które dotknęły ten naród. Na szczęście byli ludzie, którzy pomimo okrutnych kar ratowali innych, nawet z narażeniem własnego życia. Jedną z takich bohaterek była Irena Sendlerowa.

Któż o niej nie słyszał? Wynosiła dzieci z Getta różnymi sposobami. Robiła to sprawnie, szybko i tak, żeby naziści się nie zorientowali. Ile ich uratowała? Dziesiątki? Setki?

Anna Bikont w swojej książce „Sendlerowa. W ukryciu” ukazuje tamte okropne czasy, opisuje działania Żegoty, osób, które będąc dziećmi, zostały uratowane z warszawskiego getta i przedstawia świadectwo działań samej Sendlerowej. Robi to w sposób dokładny, wręcz drobiazgowy odnajdując świadków, przekopując setki archiwalnych dokumentów i przeprowadzając często niewygodne wywiady.

Wyraźnie widać trud, jaki autorka włożyła w stworzenie swojego dzieła. Trud i determinację. „Sendlerowa. W ukryciu” nie jest łatwą lekturą. Nie tylko z uwagi na tematykę. Książkę czyta się wolno ze względu na urywane historie, rozmaite wtrącenia i mnogość przypisów.

W zaprezentowanych przez Bikont faktach uderza to, że ogólnie przedstawiana historia Sendlerowej oraz innych Polaków ratujących Żydów, nie jest tak piękna i wyidealizowana, jakbyśmy sobie tego życzyli. Część z przedstawianych przez tytułową bohaterkę informacji mija się sporo z prawdą, ponadto żyjący w silnie antysemickim kraju Polacy często ratowali żydowskie dzieci w celach zarobkowych, a nie z pięknych, idealistycznych pobudek. Autorka odziera z mitu nie tylko kogoś, kogo wielu uważało za niewątpliwą bohaterkę, ale i nas — nieustraszonych, dobrodusznych Polaków o wielkim sercu.

„Historia Sendlerowej musiała zostać przekłamana, by można ją było wtłoczyć w pożądaną narrację prawicowo-narodową, obowiązującą w polityce historycznej od wielu lat. Bohater ma być ulepiony z katolicko-narodowego kruszcu i reprezentować Polskę walczącą, ciemiężoną przez hitlerowskiego i sowieckiego najeźdźcę. Tymczasem gdy odejść od narzuconego paradygmatu i spojrzeć na nią jak na człowieka lewicy, którym zawsze była, puzzle zaczynają się same układać”*.

Każda jako tako świadoma osoba zdaje sobie sprawę, że nie ma na świecie ideałów, że bohaterzy są tylko ludźmi. Józef Piłsudski, Lech Wałęsa, Jan Paweł II, czy Irena Sendlerowa mieli swoje wady. Jednak czy warto je uwypuklać, tak jak zrobiła to Anna Bikont? Gdy odczarujemy mit wszystkich naszych autorytetów, to kto nam zostanie do podziwiania i naśladowania? Absolutnie nie chodzi o zatajanie prawdy historycznej, ale o przymykanie oka na pewne niedoskonałości tak, aby nie przyćmiły tych naprawdę ważnych czynów.

Doskonała dziennikarka Teresa Torańska zaczęła pisać książkę o Irenie Sendlerowej, ale gdy zagłębiła się w jej życie, przestała. Anna Bikont się tego podjęła na nowo. Napisała niewątpliwie bardzo dobrą biografię. Należy sobie zadać pytanie: Czy potrzebnie?

* Bikont A. K., Sendlerowa. W ukryciu, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017, s. 380.

Moja ocena: 7/10


Tytuł: Sendlerowa. W ukryciu
Autor: Anna Krystyna Bikont
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 480


Polecam także inną doskonale napisaną biografię z ważnym wątkiem historycznym w tle: Żeby nie było śladów – Cezary Łazarewicz