Ślepnąc od świateł — Jakub Żulczyk

W zarabianiu dużych pieniędzy nie ma nic złego. O ile nie skrzywdzimy tym innych i nie skrzywdzimy samych siebie. Pokusa bywa duża, ale czy warto ryzykować swoim i cudzym życiem, aby opływać w luksusach?

Jacek pochodził z normalnej rodziny, mieszkał w Olsztynie, ale gdy przeprowadził się do Warszawy na studia na ASP, zachłysnął się wielkomiejskim stylem. Zbieg okoliczności sprawił, że został dilerem narkotyków. Jego umiejętność kombinowania i ponadprzeciętna inteligencja pozwoliły mu nie dać się złapać policji, nie dać się wrobić konkurencji i gromadzić ogromne sumy. Mężczyzna dużo pracował, dowożąc towar do klientów z pierwszych stron gazet — dziennikarzy, modelek i aktorów. Jacek w swoim życiu widział wiele, ale na wszystko przymykał oczy, bo to nie jego sprawa. On miał tylko realizować zamówienia. Biznes szedł gładko, a duże pieniądze gwarantowały życie na wysokim poziomie. Aż do czasu…

„Ludzie uwielbiają być ranieni. Odruchowo i posłusznie idą tam, gdzie jest ból. Kojarzą go z bezpieczeństwem. Mylą z miłością. To nawet nie jest smutne, to banalne jak cykl dobowy i prawie wszyscy są do tego przyzwyczajeni”*.

Proza Jakuba Żulczyka jest mocna, a słowa ostre jak nóż. Nie chodzi tylko o wulgaryzmy, których w „Ślepnąc od Świateł” znajdziecie całe mnóstwo, ale o to, że przekazywane treści tną precyzyjnie prosto w serce, rozpruwają żyły i drylują mózg. Żulczyk za pomocą przygód nieokiełznanego dilera narkotykowego ukazuje czytelnikowi znacznie więcej — obraz współczesnego wielkomiejskiego  społeczeństwa, dążącego do sławy, pieniędzy i dobrego seksu, zamiast do wartościowego życia, spokoju ducha i miłości. W niepozornych scenach i dialogach głównego bohatera z jego rodzicami przemyca wyraźne kontrasty pomiędzy życiem poprzedniego pokolenia w mniejszym mieście a życiem młodych gniewnych ze stolicy.

Mimo że to fikcja literacka, czytając „Ślepnąc od świateł”, z łatwością można sobie wyobrazić, co w rzeczywistości dzieje się w świecie uzależnionych od narkotyków polityków, aktorów, modelek, a nawet policjantów.

To, co Jakub Żulczyk daje odbiorcy, jest mocne, ciężkie i przybijające, ale pisarz robi to w doskonałym stylu, budując zdania, śmiało nadające się na cytaty. Wulgarne, dosadne, ale warte uwagi sentencje. Nie każdemu spodoba się ilość brutalnych scen seksu i bijatyk, ilość przekleństw oraz niewybrednych dialogów, ale mnie ta bezpośredniość do fabuły pasowała idealnie. Moim zdaniem  „Ślepnąc od świateł” to majstersztyk. Bardzo brudny, ale majstersztyk.

Moja ocena: 10/10

* Żulczyk J., Ślepnąc od Świateł, Świat Książki, Warszawa 2017.


Tytuł: Ślepnąc od świateł
Autor: Jakub Żulczyk
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 519


Przeczytaj także recenzję innej książki tego autora: Wzgórze Psów – Jakub Żulczyk