Strzeżcie się niezwykłych kobiet – Claire Delannoy

strzeżcie się niezwykłych kobietKobieca przyjaźń bywa trudna, nieprzewidywalna, ale też trwała i piękna. Babskie pogaduszki przy winie i przekąskach dodają otuchy, koją nerwy, a czasem bawią do łez. Kobiety mogą porozmawiać ze sobą o wszystkim – o facetach, dzieciach, kosmetykach, sztuce, problemach politycznych, aktualnych wydarzeniach czy po prostu o błahostkach dnia codziennego. Wiernej przyjaciółce, wbrew powszechnym opiniom o babskim plotkowaniu, można zdradzić największy sekret bez konsekwencji, bez oceniania, mając gwarancję, że tajemnice zachowa tylko dla siebie. Przyjaźń robi się jednak skomplikowana, gdy w jednym gronie babskich przyjaciółek jest kilka odmiennych charakterów.

Diane załamana po śmierci byłego męża postanawia zorganizować babskie spotkanie przyjaciółek, które poznała na Akademii Sztuk Pięknych. Kobiety od dawna się nie widziały, w wyniku różnych kolei losów ich drogi się rozeszły. Jest ich pięć. Każda inna – biseksualna paryżanka, sławna malarka, stateczna pani domu, lesbijka wychowująca dziecko i wyzwolona muzułmanka. Czy kobiety z taką wybuchową mieszanką poglądów i charakterów mogą tworzyć zgraną paczkę przyjaciółek? Mogą!

„Strzeżcie się niezwykłych kobiet” Claire Delannoy to opowieść o problemach życia codziennego kobiet z różną przeszłością i różnym spojrzeniem na świat. Kiedy dziewczyny spotykają się, aby wesprzeć Diane po śmierci jej byłego męża mają za sobą już bagaż doświadczeń. Każda z nich wiele przeżyła w swoim życiu, jednak kobiety nadal chcą tworzyć jedność w swej przyjaźni.

Książkę czytało mi się bardzo ciężko z uwagi na dialogi wplecione w treść. W tekście panuje chaos, jest napisany ciągiem, bez wyróżnienia wypowiedzi bohaterów, np:

„Westchnęła, to jednak dziwne, oczekiwałam dziecka, nie wiedząc, że Regis miał dziecko od pięciu lat, kiedy o tym pomyślę, czuję się nierealnie, równoległe życia, które wymknęły się nam spod kontroli i potoczyły w tak przypadkowy sposób, jakby wbrew nam. Eline wstała, żeby wepchnąć głębiej w ogień dymiące polano, pies się obudził i położył głowę na kolanach Diane, a ona rzuciła, głaszcząc go z roztargnieniem, wiem co mi powiesz Marie, mój związek z Regisem nie mógł potoczyć się inaczej, kiedy się ustali tak nietypowe reguły wspólnego życia, cholernie trudno im sprostać, taka jest ludzka natura, że w dłuższej perspektywie, zawsze wracamy do tego co znamy”*.

Nie wiem czy to kwestia tłumaczenia, czy styl pisania autorki, ale sposób narracji mi na tyle nie odpowiadał, że ciężko mi było się skupić na treści książki, która swoją drogą także nie powalała na kolana. Nie dość, że dialogi były wplecione w to co chciał przekazać narrator, to w dodatku rozpraszały mnie ośmiolinijkowe zdania.

Ilość bohaterek tej książki oraz nietypowe konstrukcje stylistyczne i fabularne sprawiały, że nie potrafiłam się zżyć z kobietami i wsiąknąć w tę powieść. Autorka co chwile przeskakuje z wydarzenia na wydarzenie, które nie mają ze sobą większego powiązania, a są raczej luźno wypluwanymi myślami, w dodatku z punktu widzenia wielu postaci. Tak pokręconej i niedającej się czytać książki już dawno nie miałam w rękach.

* Delannoy C., Strzeżcie się niezwykłych kobiet, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2016, str. 54.

Moja ocena: 1/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca

Czarna Owca Plakat B1.indd