Taktotu – Jakub Dąbrowski
„Taktotu” to kolejna po Surogacie książka nieznanego, fikcyjnego autora, który bawi się z czytelnikiem w literacką grę. Jakub Dąbrowski to zarazem bohater obu części i jak i rzekomy autor „Taktotu”. To nie jest prawdziwe nazwisko. Tak naprawdę nie wiadomo kto jest autentycznym twórcą tych cienkich, błyskotliwych minipowieści. Książki pozostawiają wiele znaków zapytania i o to chyba w tym wszystkim chodziło.
Jakub Dąbrowski budzi się pijany w pędzącym pociągu podczas wielkiego zamieszania. Została zamordowana młoda, piękna aktorka – Rosella Fuertes. To wielka gwiazda kina, skarb narodowy, dlatego strata tym bardziej boli. Gdy niedoświadczony steward rozpoczyna śledztwo, główny bohater też postanawia wtrącić do niego swoje trzy grosze. Mimo tragicznego zdarzenia, pociąg się nie zatrzymuje, pędzi dalej w nieznane, byle zdążyć na czas do niewiadomego celu.
„Wspólnie marzyć nie wolno, a samotnie strach się obudzić. Całe pokolenie więc ucieka, wiecznie w podróży, a odbywa się to na palcach, cichaczem, byle nie narobić hałasu. Ludzie sukcesu są cisi, spokojni, szczęśliwi. A szczęście to poznać można najpewniej właśnie po tym, że właśnie z wakacji wrócili lub na wakacje jadą”*.
W „Taktotu” podobnie jak w „Surogacie” absurd goni absurd. Czytelnik spotka się z nieudolnym śledztwem w sprawie morderstwa, zmartwychwstającymi zwłokami oraz z dziadkiem, który według własnej wnuczki nie mówi, ale, gdy tylko ta zniknie z pola widzenia, prawi wielce intelektualne, długie monologi.
Tym razem akcja również rozgrywa się na zamkniętej przestrzeni, ale zamiast szpitala mamy rozpędzony pociąg. O ile w „Surogacie” udało mi się odnaleźć wiele odniesień do innych dzieł literackich, o tyle w tej książce miałam z tym zadaniem problem. Jedyne co mi przyszło do głowy to „Morderstwo w Orient Expresie” Agaty Christie. Ale być może to wynika z mojej zbyt małej wiedzy dotyczącej klasyki literatury.
W „Taktotu” ponownie miałam okazję spotkać Jakuba Dąbrowskiego, który pojawia się pod koniec „Surogata” i odgrywa w nim bardzo znaczącą rolę. W tej części mężczyzna jest pierwszoosobowym narratorem, który, zdaje się, wie wszystko, ale nie chce za wiele zdradzić czytelnikowi. Dzięki takiemu zabiegowi pozostało wiele niedopowiedzeń.
Książka „Taktotu” podobała mi się znacznie mniej niż pierwsza część. Miałam nadzieję, że zostanie wyjaśnione więcej zasad literackiej gry, o której pisze wydawnictwo promując tę książkę, ale nadal mam duży niedosyt. Pozostaje mi jedynie czekać na trzecią część, czyli „Koncept nr 14”
* Dąbrowski J., Taktotu, Wydawnictwo Oficynka, Gdańsk 2016, str. 52.
Moja ocena 5/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Oficynka