To nie jest kraj dla starych ludzi — Cormac McCarthy
Lubię, kiedy w danej książce mogę dostrzec wiele wymiarów jednej opowieści. Ta wielowarstwowość we współczesnej literaturze jest coraz rzadziej spotykana. Zazwyczaj na piedestale jest stawiana ciekawa historia, interesujące postaci oraz piękny styl literacki, a głęboki przekaz ma drugorzędne znaczenie. Brakuje drugiego dna. A szkoda! Na szczęście są jeszcze powieści, w których pisarz próbował nam, czytelnikom, coś przekazać. Do nich zaliczam książkę „To nie jest kraj dla starych ludzi” pióra mistrza amerykańskiej prozy Cormac’a McCarthy’ego.
USA, rok 1980. Nieopodal granicy z Meksykiem, na kompletnym pustkowiu, myśliwy Llewelyn znajduje walizkę z dwoma milionami dolarów. To mężczyzna o silnym charakterze, który twierdzi, że uda mu się przechytrzyć niebezpiecznego gangstera i mordercę — właściciela zgubionych pieniędzy. Llewelyn marzy o nowym życiu za zdobytą gotówkę, jednak póki co, musi uciekać nie tylko przed stróżami prawa, ale również przed bardzo niebezpiecznymi ludźmi, którzy chcą odzyskać swoją własność — dążąc po trupach do celu.
„Ludzie się skarżą, że sobie na to nie zasłużyli, kiedy zdarzy im się coś złego, ale rzadko mówią o tym. gdy spotka ich coś dobrego. I o tym, co zrobili, żeby na to zasłużyć”*.
„To nie jest kraj dla starych ludzi” to mocna, męska, amerykańska powieść. Jest tu dużo zabójstw, bijatyki, strzelaniny, ucieczek i pościgów. Są prawi stróże prawa, groźni przestępcy i przeciętni obywatele. Powieść jest zatem idealnym materiałem na Hollywoodzki film (który zresztą powstał).
W książce znajdziemy wiele dialogów, które w większości są krótkie, rzeczowe, bez lania wody i farmazonów. „To nie jest kraj dla starych ludzi” dzięki oszczędnym opisom oraz dialogom jest prozą bardzo surową, wręcz ascetyczną. Co nie znaczy, że nudną. Tutaj bowiem akcja goni akcję. Lekturę z całą pewnością docenią miłośnicy literatury sensacyjnej, ale jest w tej historii też coś głębszego. Skłania ona do refleksji, nie tylko nad stanem Amerykańskiego społeczeństwa, ale nad tym, co ważne dla nas, jako odbiorców. Pomiędzy pościgi i z pozoru niewyrafinowane dialogi zostały wplecione filozoficzne przemyślenia autora na temat ważnych wyborów i istoty ludzkiego życia.
„Dalej gadała i gadała. W końcu oznajmiła: <<Nie podoba mi się, jak ten kraj jest rządzony. Chciałabym, żeby moja wnuczka miała prawo do aborcji.>> Odpowiedziałem: <<No cóż, droga pani, nie sądzę, żeby miała pani powody do martwienia się o sposób rządzenia tym krajem. Widzę, dokąd zmierza, i nie wątpię, że wnuczka będzie miała prawo do aborcji. Powiem więcej, będzie miała prawo nie tylko do aborcji, ale także do uśpienia pani.>> Co w dużej mierze przyczyniło się do zakończenia rozmowy”**.
To lektura na wysokim poziomie, która z jednej strony dostarcza doskonałej rozrywki, a z drugiej skłania nas do refleksji na temat podejmowanych decyzji. Co my zrobilibyśmy z dwoma milionami dolarów? Czy zaryzykowalibyśmy życie swoje i bliskich, aby spełnić swoje marzenia? Liczylibyśmy na własną przebiegłość i łut szczęścia? Czy przeszlibyśmy obok takiej wypchanej walizki obojętnie?
* McCarthy C., To nie jest kraj dla starych ludzi, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.
** tamże.
Moja ocena: 8/10
Tytuł: To nie jest kraj dla starych ludzi
Autor: Cormac McCarthy
Przekład: Robert Bryk
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 240