Ubik — Philip K. Dick

Zawsze mnie dziwi, gdy autorzy literatury science fiction korzystają z gotowych schematów. Przecież to, obok fantastyki, dający największe pole do popisu fantazji gatunek. W SF można wszystko — można wywrócić do góry nogami świat, można go zniszczyć, albo stworzyć swój własny, alternatywny, nieprzypominający niczego, co powstało do tej pory. Z takiej możliwości chętnie korzysta Philip K. Dick, który dzięki psychodelicznym wizjom, czaruje słowem i przenosi czytelnika do alternatywnej rzeczywistości.

Na wstępie zaznaczę, że „Ubik” powstał pod koniec lat 60. XX wieku (wyd. polskie 1975 r.), więc akcja, mimo że rozgrywa się w latach 90. XX wieku, jest akcją z przyszłości. W świecie wykreowanym przez Philipa K. Dicka nie ma internetu, telefonii komórkowej, nie ma też wielu współczesnych technologicznych nowinek. Jest za to mnóstwo rzeczy, do których nie doszliśmy do dziś — m.in. możliwość przedłużenia życia, telepatia i powszechne podróże międzyplanetarne.

Czas akcji: 1992 rok. Miejsce: Federacja Północnoamerykańska. Rozwój technologiczny nabrał niesamowitego rozpędu. Ludzie podróżują w kosmos tak często i z taką łatwością, jak dziś latamy samolotami; w kapsułach przechowywane są ciała osób, które wprawdzie zakończyły swój żywot, ale można jeszcze przez pewien czas się z nimi porozumiewać; a wiele nowych zawodów wymaga zdolności paranormalnych. Główny bohater, Joe Chip, mimo że pracuje w cenionej korporacji na wysokim szczeblu, ma poważne problemy finansowe. Gdy jego szef — Glen Runciter — otrzymuje poważne zlecenie, dotyczące ochrony przed telepatami, mężczyzna wierzy, że podejmując się misji na Lunie, uda się mu odbić od dna i zarobić większą sumkę. Do ekipy dołącza kobieta, której zdolności przekraczają ludzkie pojęcie i od tego momentu nic nie jest oczywiste. Całej sprawie doradza nieżyjąca już żona Runcitera, która mimo śmierci nadal uczestniczy w podejmowaniu ważnych decyzji dotyczących firmy. Zakręcone? To dopiero początek!

„Zbliżyła się ku niemu, cofając jednocześnie; był to trudny manewr, który jedynie pani Frick była w stanie wykonać. Opanowanie go zajęło jej chyba ze sto lat”*

Opisywanie moich zachwytów nad koncepcją fabularną „Ubika” zajęłoby mi chyba sto lat, więc skupię się na zachwytach najważniejszych. Warto zaznaczyć, że powieść ta powstała po zażyciu LSD,  od którego to środka psychodelicznego Philip K. Dick był uzależniony. Tytułowy „Ubik” to jednocześnie lek, narkotyk i remedium na całe zło świata, które można bezpośrednio utożsamić z zażywanym przez autora narkotykiem. Obsesyjne podążanie za nim wyraźnie odzwierciedla uzależnienie, którego doznawał sam Dick. Podczas lektury książki, można rozróżnić, które momenty były pisane po LSD, a które nie. Fantazja pisarza przekracza wszystko, co do tej pory czytałam, nie ma tam ani jednego elementu, który można by potraktować jako kalkę i za to składam mu wielkie pokłony.

Autor w roli głównej obsadził zubożałego pracownika korporacji, co poniekąd również odzwierciedla życie jego samego, gdyż Dickowi, mimo że był popularnym i nagradzanym pisarzem, wiecznie brakowało pieniędzy, co doprowadzało go do frustracji i komplikacji w życiu rodzinnym. Joemu Chipowi również nie wystarcza na podstawowe rzeczy, jak chociażby otworzenie drzwi hotelowych, gdyż w świecie „Ubika” niemal za każdą czynność trzeba płacić. Ten motyw przejawia się też w innych powieściach Dicka, jako wyraz wspomnianej frustracji pisarza.

W powieściach Philipa K. Dicka nic nie jest jasne i oczywiste. To czytelnik musi odkryć, co jest prawdą, a co iluzją. I w tej grze to jest właśnie najpiękniejsze. Pisarz dał możliwość, nam odbiorcom, współtworzenia jego wizji. To nie tylko jego popis wyobraźni, ale i nasz.

Niektóre rozwiązania przedstawione w tej książce z końcówki lat 60. XX wieku, mnogą dziś okazać się zabawne, jak np. maszyna do generowania informacji za monety, którą bohater prosi o podanie najświeższych plotek za wrzucony pieniądz. Ale czy nie przypomina to trochę internetu i odpłatnych serwisów?

Książkę wzbogaca przemowa Łukasza Orbitowskiego, wprowadzająca czytelnika w świat „Ubika”. Wstęp ten pomaga zrozumieć niektóre aspekty tej powieści, co jest bardzo pomocne, zwłaszcza dla osób niezaznajomionych z twórczością i życiem Philipa K. Dicka. Warto też zwrócić uwagę na piękne wydanie, oprawę graficzną i rysunki Wojciecha Siudmaka, które zdobią bodajże całą serię książek tego autora, wydaną przez Dom Wydawniczy Rebis i perfekcyjnie oddają klimat tych historii.

Philip K. Dick jest jednym z nielicznych twórców, który swoje narkotyczne wizje, potrafił przerodzić w prawdziwe arcydzieło. Niestety nałóg kompletnie zrujnował jego życie w realnym świecie, co się często zdarza przy tego typu uzależnieniach. Niemniej książkę z całego serca polecam!

Dick P.K., Ubik, Dom Wydawniczy Rebis,  Poznań 2011.

Moja ocena: 10/10


Tytuł: Ubik
Autor: Philip K. Dick
Przekład: Michał Ronikier
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 304


Jeśli interesują Cię inne książki tego autora, przeczytaj także recenzję: Wariant drugi – Philip K. Dick.