Upiory – Jo Nesbo

 Życie to restauracja, na którą cię nie stać. Śmierć to rachunek za jedzenie, którego nie zdążyłeś nawet skosztować. Zamawiasz więc najdroższą rzecz w karcie, bo przecież i tak odchodzisz, prawda? Może zdążyć złapać chociaż kęs*.

Harry Hole po trzech latach spędzonych w Hongkongu wraca, aby rozwiązać sprawę zabójstwa narkomana. Akta zostały już zamknięte, sprawca się przyznał, a morderstwo doczekało się jedynie małej wzmianki w gazecie. Były komisarz postanawia rzucić swoje dotychczasowe, wreszcie ustabilizowane życie, by wskazać prawdziwego mordercę. Harry nie wierzy, aby Oleg Fauke, syn jego ex partnerki Rakel, a jednocześnie największej miłości życia, mógł zabić z zimną krwią. Oleg przez długi okres był dla policjanta jak własny syn. Co skłoniło tego niegdyś porządnego chłopaka do zejścia na złą ścieżkę?

Hole w swoim prywatnym śledztwie robi wszystko, żeby odkryć prawdę – prosi, szantażuje, kłamie i wdaje się w relacje z szemranym towarzystwem. Komisarz krąży ulicami Oslo, wśród narkomanów i życiowych degeneratów. Mieszka w hotelu, do którego sprowadzają się najgorsze szumowiny, by uprawiać seks z tanimi prostytutkami – przynajmniej tam nie musi się rejestrować i nikt go nie znajdzie. Notorycznie nadużywa nieważnej już legitymacji policyjnej, żeby wyciągnąć informację z niczego nieświadomych ludzi. Wygrzebuje zwłoki z grobu, a nawet sam daje sobie w żyłę. Krótko mówiąc Jo Nesbo w książce „Upiory” dostarcza wielu emocji.

Oprócz Rakel, Olega i oczywiście Harrego Hole spotkamy też starych bohaterów – Beate Lonn, Michaela Bellmana i Turlsa Berntsena. Nie zabraknie też wątku alkoholowego, choć w znacznie mniejszym stopniu niż w poprzednich tomach powieści o komisarzu. Najlepszy przyjaciel policjanta Jim Bean uratuje mu nawet życie. Jo Nesbo uciął już swojemu bohaterowi palec, zakopał w lawinie i rozharatał niemal całą twarz, ale to co zrobił w zakończeniu „Upiorów” przebija wszystko, co do tej pory się wydarzyło.

Akcja „Upiorów” toczy się wolno w porównaniu do poprzednich książek autora, ale nie brakuje w niej tajemnic, ani werwy. Jak w większości powieści z przygodami Harrego nie domyśliłam się zakończenia, które dosłownie wbiło mnie w fotel. Nesbo niesamowicie komplikuje fabułę i zrzuca podejrzenia na różne postaci, a na końcu okazuje się, że mordercą jest zupełnie kto inny niż początkowo zakładał czytelnik. Bardzo podoba mi się wprowadzanie do akcji tak osobistego dla głównego bohatera wątku i uwikłanie w sprawę Olega, choć stanowiło to dla mnie ogromne zaskoczenie. Ciekawym rozwiązaniem jest także narracja szczura, z czymś takim nie spotkałam się w żadnej książce dla dorosłych, a tym bardziej w kryminale. Zabieg ten sprawił, że autor mógł opisać wydarzenia z pomieszczenia, w którym nie przebywały żadne osoby. Żadne żywe osoby.

Już to kilkukrotnie powtarzałam przy okazji recenzji innych kryminałów tego pisarza, ale powtórzę jeszcze raz – Jo Nesbo należy do takich osób, które za każdym razem piszą coraz lepsze książki. Teraz z niecierpliwością czekam na przeczytanie kolejnej jego powieści „Policja” i zastanawiam się czy udało mu się stworzyć lepszą intrygę niż w „Upiorach”. Mam nadzieję, że tak, bo przecież każdy pisarz dochodzi kiedyś do granicy swoich twórczych możliwości.

*Nesbo, J., Upiory, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław, 2014 r.

Moja ocena 8/10

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: KSIĄŻKI Z MOJEJ PÓŁKI