W ciemność – Anna Bolavá

Warto mieć jakieś pasje. To właśnie zainteresowania, próba spełnienia marzeń i wyznaczanie sobie celów nadają naszemu życiu sens. To dzięki nim szara rzeczywistość staje się kolorowa, pełna wrażeń i radosnych momentów. Gdy coś osiągniemy w dziedzinie, która nas porwie, wstępuje w nas nowa energia. Ale co się dzieje, gdy pasja staje się obsesją? Może to doprowadzić człowieka do zguby i pogrążyć w szaleństwie. 

W małym czeskim miasteczku Anna Bartákova uprawia zielarstwo. Całymi dniami zbiera kwiaty lipy, liście babki, krwawnika, czy orzechów. Klęczy na ziemi, wspina się na drzewa, zapuszcza w najbardziej niedostępne miejsca. Swoje zdobycze suszy na strychu, a co wtorek wyrusza z przymocowaną do roweru przyczepką do skupu, aby otrzymać za nie kilkaset koron. Nie są to wielkie pieniądze, ale kobieta jest w stanie poświęcić wiele, żeby bić kolejne, ustalone przez siebie, rekordy. Tylko rośliny ją rozumieją, tylko z nimi potrafi spędzać czas. Zna na pamięć okresy kwitnienia i obumierania, to do nich dostosowuje swój cykl dni, miesięcy i lat. Robi to od dzieciństwa, nauczyła ją tego babcia. Anna powoli odsuwa się od wszystkich, aby poświęcić się swojej ukochanej pasji.

„Kiedy przychodzi co do czego, czuję się, jakby ktoś przyłapał mnie na czymś nielegalnym, i wystraszona zapominam skłamać. A przecież mam to tylko powiedzieć na głos. Zbieranie ziół. I już się rumienię i pocę. Ludzie nie mają pojęcia, że to tak osobiste pytanie. Przecież zioła to ja. Gdybym powiedziała coś innego, to tak, jakbym zmieniła imię i udawała kogoś, kim nie jestem. Jakbym machnęła ręką i kazała drogowcom skosić resztę jasnoty, jakby to nie miało znaczenia. A ma, wielkie. Każda roślina jest ważna, każda musi być moja. Żadnej nie zostawię. To wojna, która nie ma końca. Wieczny kołowrót pąków i kwiatów, aż można się rozchorować. Człowiek, który zbiera zioła zawsze ma zbyt mało czasu, stopniowo zaczyna tracić zmysły”*.

Akcja powieści Anny Bolavej „W ciemność” ciągnie się leniwie, ale to nie oznacza, że jest nudna. Wręcz przeciwnie. Autorka, za sprawą narratorki, wciąga czytelnika w jej świat. Świat roślin, który coraz bardziej się kurczy i stopniowo wyklucza bohaterkę ze społeczeństwa. Odbiorca, jako postronny obserwator widzi kompulsywne zachowania, które coraz bardziej pogrążają Annę, ale ona sama ich nie dostrzega. Coraz słabsze zdrowie, omamy, złe decyzje, wszystko wydaje się niczym w porównaniu z pełnym workiem dziewanny, czy kwiatów lipy.  Zbieranie ziół jest jej pasją, ale także obsesją, która prowadzi do zguby. Wokół Anny są ludzie, którzy próbują jej pomóc – kuzynki, sąsiadki, były mąż, lekarz, a nawet znienawidzony teść – wszyscy pokazują jej symptomy, które kobieta ignoruje, ale nikt nie ma tak dużej mocy przebicia, aby przedrzeć się przez grubą ścianę jej szaleństwa.

Z jednej strony w tej historii jest coś tajemniczego, wręcz magicznego, a z drugiej pokazuje mroczne zakamarki duszy, tak bardzo realistyczne. Anna Bartákova nie widzi świata poza swoimi ziołami, to tylko czytelnik jest w stanie ocenić jej pogłębiające się szaleństwo poprzez dyskretne oznaki, które sprawiają, że snująca swą opowieść bohaterka zapada się w coraz większą ciemność.

To bardzo piękna powieść, która pokazuje, jak ważne są relacje międzyludzkie, jak człowiek może się pogrążyć w tym, co pozornie może się wydawać niewinnym dziwactwem, a doprowadza do rozpadu ludzkiej osobowości i do degeneracji własnej duszy. Polecam!

*Bolavá A., W ciemność, Książkowe Klimaty, Wrocław 2017, s. 86.

Moja ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Książkowe Klimaty