W krainie Srebrnej Rzeki – Sofia Caspari
Już dawno nie czytałam jednej serii jednym tchem, zazwyczaj poszczególne części przeplatam powieściami innych autorów. Jednak, gdy rozpoczęłam przygodę z sagą argentyńską Sofii Caspari i nie mogłam się oderwać od „W krainie kolibrów”, od razu musiałam chwycić po kolejny tom przygód Anny, Victorii i Juliusa.
Mina i Frank są zakochanymi w sobie nastolatkami. Obiecują sobie, że kiedyś się pobiorą. Zdają sobie sprawę, że są jeszcze bardzo młodzi. Wiedzą, iż może się coś wydarzyć, co spowoduje rozłąkę. Przysięgają, że będą czekać na siebie w dniu Święta Niepodległości na Plaza de Mayo w Buenos Aires. Wkrótce po tym wyznaniu Frank zostaje niesłusznie oskarżony o morderstwo i musi się ukrywać, a Mina z matką zostaje zmuszona do ucieczki przed okrutnym ojczymem i jego synem. Czy parze uda się szybko spotkać?
Autorka, mimo że wprowadziła mnóstwo nowych wątków i postaci nie pominęła żadnego z losów bohaterów z „W krainie kolibrów”. Czytelnik poznaje dalsze losy Anny, Juliusa i Victorii, a także ich dorastających już dzieci. Z jednej strony dodanie zupełnie nowych epizodów nadaje świeżości powieści, ale z drugiej strony zaczyna się w niej robić zbyt tłoczno. Niektóre z wątków zostały potraktowane bardzo pobieżnie, chociażby bardzo interesująco zapowiadająca się historia uprowadzonej z portu Olgi.
Sofia Caspari w drugiej części sagi argentyńskiej opisuje także bardzo okrutny proceder – prostytucję. To najstarszy zawód świata, kobiety od zawsze go uprawiały, a mężczyźni od wieków z niego korzystali. Są jednak miejsca, w których zwykłe nastolatki, a także dorosłe panie są zmuszane do bycia kurtyzanami. Należy do nich Buenos Aires. Wiele z bohaterek „W krainie srebrnej rzeki” para się tym zawodem. Trafia do niego z przeróżnych powodów.
„Blanka chciała krzyczeć, ale tego nie zrobiła. I tak by jej nie pomógł. Większość nie zwracała na nią uwagi. Kiedy ten krępy, wąsaty mężczyzna o włosach do ramion wśród aplauzu pozostałych wręczał za nią pieniądze, w jej duszy zatrzasnęły się jakieś wewnętrzne drzwi. Ona pozostała za nimi. Nie mogła liczyć nawet na własną matkę. Po pierwsze to Corazon ją sprzedała, a po drugie, tego popołudnia wcześnie zaczęła pić i teraz była ledwie przytomna”*.
„W krainie srebrnej rzeki” trzyma poziom pierwszej części. Podoba mi się to, że autorka doskonale potrafi stworzyć tło społeczno-obyczajowe. Nie jest to tylko pudrowa, kobieca saga o miłości, ale słodko-gorzka opowieść o prawdziwym życiu i realnych problemach, jakie niosła za sobą dziewiętnastowieczna emigracja do Argentyny. Tak jak we „W krainie kolibrów” Caspari ukazuje piękno, ale także surowość warunków życia w tym państwie. Dla niektórych Argentyna była rajem i ziemią obiecaną, a dla innych stała się samym dnem piekła. Książkę polecam nie tylko z uwagi na wiele wzruszających, czy zabawnych opisów, ale także ze względu na to w jaki sposób autorka przybliża ten nadal obcy dla Polski i Polaków kraj.
Caspari S., W krainie srebrnej rzeki, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2015, str. 134.
Moja ocena 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte