Wiem, że tu jesteś – Clelie Avit
Śpiączka to stan, w którym dochodzi do głębokiego zaburzenia świadomości i przytomności. Jest związany z rozpadem cyklu czuwania i wzbudzenia, charakteryzuje się brakiem reakcji nawet na silne bodźce oraz bezruchem. Czasami lekarze celowo wprowadzają pacjenta w śpiączkę farmakologiczną, gdy jego stan nie jest stabilny, ale często w śpiączkę chorzy zapadają także w wyniku wypadku lub zatrucia. Tym tematem zainteresowałam się dopiero niedawno, w związku z pionierskimi operacjami wspieranymi przez Klinikę Budzik, którą założyła aktorka Ewa Błaszczyk. Polegały one na wszczepieniu specjalnego symulatora, pozwalającego wybudzić się pacjentom z długotrwałej śpiączki. Niektórzy ludzie jednak takiej szansy nie dostają i w stanie uśpienia przebywają wiele lat.
Elsa nie czuje zimna, głodu, ani nie może się ruszyć. Jest w stanie śpiączki od pięciu miesięcy. Jej bliscy coraz rzadziej ją odwiedzają. Diagnoza lekarzy nie pozostawia złudzeń – dziewczyna już nigdy się nie wybudzi. Jednak Elsa wszystko słyszy, tylko nie potrafi pokazać, że jej mózg jeszcze nie umarł.
Thibault jest wściekły na swojego brata, który prowadząc po pijaku śmiertelnie potrącił dwie nastolatki. Odwozi matkę do szpitala, ale sam nie jest w stanie wejść do sali i zmierzyć się z sytuacją. Podczas jednej z wizyt przez przypadek myli pokoje i trafia do miejsca, gdzie leży Elsa. Początkowo chłopak chce się tylko zdrzemnąć na stojącym przy łóżku krześle, ale gdy z karty i zdjęć wyczytuje historię młodej kobiety, jest głęboko poruszony. Postanawia do niej mówić, opowiadając o swoich problemach i codziennych wydarzeniach. Coraz bardziej uzależnia się od tych wizyt. Nie wie, że Elsa również ich wyczekuje.
Historia opisana przez Clelie Avit w książce „Wiem, że tu jesteś” jest poruszająca i ciekawa, ale niestety niedopracowana. Sama podstawa fabuły, czyli dziewczyna w śpiączce i chłopak z problemami wzbudza zainteresowanie, jednakże znalazłam tam kilka niedociągnięć, które sprawiły, że coś mi w tym wszystkim nie grało.
Thibault ma pretensje do brata o to, że prowadził samochód po spożyciu alkoholu. Rozkleja się przy swoim przyjacielu, który sączy w barze piwo, po czym wsiada z nim do auta, gdzie kierowcą jest pijący (główny bohater pił sok). To dość nielogiczne. Zarówno Thibault, jak i Elsa są tuż przed trzydziestką, więc można by było się spodziewać po nich pewnej dojrzałości emocjonalnej. Ale przy jednym z pierwszych spotkań on kładzie się u niej na łóżku przesuwając i rozpinając „ustrojstwa” (jak sam je nazywa), które ratują jej życie. Po pierwsze dla Thibaulta własna chęć wylegiwania się jest ważniejsza od życia innego człowieka. Po drugie czy nie bał się, że wejdzie ktoś z rodziny lub jakiś lekarz? A po trzecie jej się to podoba, mimo że nic nie czuje. Strasznie niepoważne zachowanie jak na parę trzydziestolatków.
Bohaterowie, a szczególnie Thibault, w ogóle są niezbyt rozgarnięci, co świadczy o ich „głębokich” przemyśleniach:
„Kanapa jest rozłożona, kołdra i poduszka wydają się całkiem wygodne. Robi to na mnie nawet większe wrażenie niż tamta laska, która mnie niedawno podrywała”*. Jeśli na facecie większe wrażenie robi wygodna poduszka (w czyimś mieszkaniu, nie w więzieniu) niż kobieta to musi być z nim coś nie tak. „Wizyta w szpitalu wiruje w mojej głowie niczym pranie w pralce”**. Po pierwsze porównanie jest średnio trafne, a po drugie wizyta w szpitalu nie może wirować w czyjejś głowie, a co najwyżej wrażenia z tej wizyty (tego też nie jestem pewna). „Zrobiła nam nawet zdjęcia zamiast nas obudziła. Mam je w telefonie. Starannie je przechowuję”***. Czy ktoś mi wytłumaczy jak się starannie przechowuje zdjęcia w telefonie? „Ordynator jest równie tępy i szorstki jak stalowy pręt z budowy”****. Bardzo obrazowe porównanie…
Podchodząc do tematu śpiączki autorka nie zadała sobie trudu, aby zrobić dobry research, co niestety widać. W momencie, kiedy powinny się pojawić jakieś medyczne objaśnienia, jak na przykład podczas obchodu lekarzy Elsa przestaje słuchać. Gdy Thibault chce się dowiedzieć o stanie zdrowia swojej nowej przyjaciółki wyjaśnienia w pewnym momencie się ucinają i są zastąpione jakimś nieistotnym wtrąceniem. Natomiast aparatura medyczna jest nazywana ustrojstwami i rurkami. Po książce, która głównie skupia się na śpiączce oczekiwałabym nieco więcej.
Odniosłam wrażenie, że Clelie Avit wdawała się w szczegóły w nieodpowiednich momentach. Na przykład wiem, że zarówno główny bohater, jak i jego przyjaciel nosili chusteczki (bo jeden jeździł do szpitala, a drugi miał małą córkę), ale nie wiem, gdzie pracował ten przyjaciel, ani na czym polegała praca samego Thibaulta, albo chociaż jego mamy. Nie wiem również, gdzie był jego ojciec, a o Elsie wiem tylko, że pracowała w branży górskiej. Autorka nawet nie stara się wyjaśnić na czym ta praca polegała, a przecież można byłoby to wpleść do monologów kobiety.
Mimo tylu błędów oraz niedociągnięć książki nie czytało się źle. Bardzo chciałam wiedzieć, w jaki sposób ta historia się zakończy i to najbardziej trzymało mnie w napięciu. Jeśli ktoś lubi niewymagające czytadła typu new adult to może śmiało sięgnąć po tę powieść, ale w przypadku, gdy oczekujecie ambitniejszej literatury „Wiem, że tu jesteś” nie będzie dla Was.
* Avit C., Wiem, że tu jesteś, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2016 r., str. 63. ** tamże, str. 65. ***tamże, str. 88. **** tamże, str. 180.
Moja ocena 4/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga.