Wymazane – Michał Witkowski
Stereotypowe seniorki zazwyczaj kojarzą się z charakterystycznymi moherowymi beretami, trwałą, lepieniem pierogów dla wnuków, ciepłym, życzliwym uśmiechem, wzmożonym uczęszczaniem do kościoła, ze spacerami z kijami do nordic walking oraz z sanatoriami. Ale głównemu bohaterowi „Wymazanego” Michała Witkowskiego – Damianowi Pięknemu – kojarzą się z wyuzdanym, bezpruderyjnym seksem. Bulwersujące? W przypadku tego autora to standard.
Damianowi Pięknemu od dziecka podobały się babcie. Ale nie patrzył na nie jak na dobrotliwe staruszki o gołębim sercu, dla niego były to prawdziwe seksbomby. Pragnął ich fizycznie. Im bardziej pomarszczone, tym lepiej. Jego fascynacja starymi kobietami zaczęła się od woźnej, która molestowała go w podstawówce. Później Damian sam zaczął zdobywać staruszki. Uwodził je w sanatoriach metodą „na lekarza”, dzięki czemu chętniej mu się zwierzały ze swoich chorób i przed nim rozbierały. Damian był naprawdę piękny, nie tylko z nazwiska. Jego uroda i dwukolorowe oczy, przyciągały niczym magnes. „Oczy niebieskie – życie królewskie, oczy zielone – życie szalone” – mawiały seniorki. Chłopak miał jednak pecha, urodził się w zapyziałym miasteczku – Wymazanym. Ni to wieś, ni to miasto było zdominowane przez jedną osobę, Alexis, królową życia i właścicielkę parkingu dla tirowców o egzotycznej nazwie „Tihuana”, burdelu, okolicznych szklarni, fermy lisów oraz niemal wszystkich innych biznesów prowadzonych w okolicy. Ta przebiegła stara wyga zaczaiła się na dwudziestokilkuletniego Damiana i wiedząc jakie ma preferencje zapragnęła mieć go na wyłączność.
„Czasem naprawdę się wstydzę, kiedy jakaś stara locha ze zdziwieniem zauważa pożądanie w moim wzroku, i zawsze wtedy tak się na mnie lampi tymi starczymi oczami, jak żebraczka, co znalazła księcia. Zdziwiona tą nagłą, niezasłużoną jałmużną. A ja właśnie się wstydzę. Mówią, że przeciwieństwa się przyciągają, i musi coś w tym być, bo sam jestem szczupły, młody, umięśniony i piękny. Mam w sobie piękna w nadmiarze, więc go nie potrzebuję od innych. Potrzebuję starości, rozkładu, tego jakiegoś babskiego rozchełstania, rozkosznego wschodniego, słowiańskiego…”*.
Michał Witkowski jest pisarzem kontrowersyjnym, ironicznym i ma specyficzne poczucie humoru. Można go kochać, albo nienawidzić. Jego najnowsza powieść „Wymazane” jest o rzeczach brudnych, lepkich, wulgarnych i bezpruderyjnych. Witkowski nie cacka się z tematem, a wręcz dedykuje swą książkę starym, rubasznym babom, o których ona jest.
Historia Damiana stanowi główną oś fabuły, ale autor doskonale pokazuje też wszystko, co jest wokół – lokalną, prowincjonalną społeczność, która dzieli się na tych „lepszych” i na tych „gorszych”, gdzie obok siebie żyją chadzające do kościoła staruszki, luje spod budki z piwem, lokalni przedsiębiorcy i te „zza rzeki”, które należą do najgorszej kategorii i nikt nie chce się z nimi zadawać. Rozwarstwienie społeczne najlepiej przedstawiają przyjaciółki Damiana – Sylwia i Jagoda. Sylwia marzy o karierze aktorki teatralnej, jest oczytana, spokojna oraz elegancka, natomiast Jagoda jest jej kompletnym przeciwieństwem, wulgarną imprezowiczką, która zgłasza się do reality show i zyskuje popularność, dzięki poważnym brakom w edukacji. To bardzo dobry obraz małego, zapyziałego miasteczka, w którym każdy zna każdego i o każdym wszystko wie.
Damian jest głównym bohaterem, ale to nie on odgrywa główną rolę w „Wymazanym”. Pierwsze skrzypce grają niezaspokojone życiowo stare baby, zapadła prowincja, pieniądze oraz układy bez których życie byłoby nie do zniesienia.
„Wymazane” to jedna z lepszych książek tego autora, ale przeszkadzały mi w niej dwa elementy. Po pierwsze Witkowski wpada w samo zachwyt, bowiem w kilku miejscach jest wspomniana jego wizyta, jako sławnego pisarza, którego pokochali fani w Wymazanym. Gdyby napisał o tym raz, to byłoby to nawet zabawne, ale wspomina o tym kilkukrotnie, a wydarzenie to nie ma praktycznie żadnego znaczenia dla fabuły. Po drugie powtórzenia, które dotyczą nie tylko tej wizyty, ale wielu wątków, na przykład wspomnień babci. Nie są one w żaden sposób uzasadnione, nie wymaga ich przebieg historii, nie są nawet zgrabnie ograne. Natrafiając na nie po raz kolejny, odniosłam wrażenie, że autor, albo próbował na siłę zwiększyć objętość swojej książki, albo miał w głowie fragmenty danych opowiastek i zapomniał, że już je napisał 10 stron wcześniej.
Gdy starszy mężczyzna spotyka się, i nie ukrywajmy, uprawia seks z młodszą kobietą nie ma już w tym nic szokującego. Co najwyżej, kilka osób może to skwitować stwierdzeniem, że dziewczyna poleciała na pieniądze. W odwrotnej sytuacji natomiast, gdy młody chłopak spotyka się z osobą plus minus w wieku jego babci rodzi to obrzydzenie, zgorszenie i powoduje napiętnowanie pary. Witkowski ukazuje właśnie taką relację, że taki rodzaj miłości również może istnieć – nawet na prowincji.
* Witkowski M., Wymazane, Znak, Kraków 2017, s. 9-10.
Moja ocena: 8/10