Zabij mnie tato – Stefan Darda

zabij-mnie-tato-b-iext305596007 grudnia 1989 roku na fali radości z wyzwolenia Polski sejm uchwalił amnestię. Wszystkie wyroki, które miały zakończyć się karą śmierci zostały zamienione na 25 lat więzienia. Był to krok w kierunku demokracji, który okazał się bardzo krótkowzrocznym posunięciem. Po 25 latach zaczęli wychodzić mordercy, gwałciciele i pedofile, którzy nie mieli litości dla swoich ofiar. Nikt wówczas nie pomyślał o dożywociu i o skutkach jakie będzie za sobą niosła ówczesna decyzja.

Emerytowany policjant Zdzisław Mokryna po trudnych przejściach w pracy postanawia przenieść się do niewielkiego Rykowa i tam rozpocząć nowe życie jako ochroniarz ONZ – Fabryki Okien Na Zamówienie. W niewielkiej miejscowości poznaje właścicieli pizzerii Kamila i Izabelę. Mimo że mężczyzna jest nieufny Kamil od razu przypada mu do gustu, czuje do niego coś w rodzaju przyjaźni od pierwszego wejrzenia. Zdzisław często odwiedza dom przyjaciół i ich trzech córek – Weroniki, Julki i Olki. Były policjant bierze udział w życiu rodzinnym, spędza z nimi święta i zawsze służy radą i pomocą. Życie w Rykowie płynie leniwie i spokojnie do momentu tragedii. Weronika najstarsza, buntująca się już córka ma odprowadzić swoje młodsze siostry do domu, ale po drodze, sto metrów przed celem spotyka koleżankę. Stwierdza, że mieszkanie widać z oddali i każe dziewczynkom wrócić samodzielnie. Po jakimś czasie okazuje się, że Julka i Ola nie dotarły do domu. Policja podejrzewa, że córki Kamila zostają porwane.

„Zabij mnie, tato” Stefana Dardy to pełny napięcia thriller. Na początku czytelnik poznaje spokojne życie mieszkańców Rykowa i losy głównego bohatera Zdzisława Mokryny. Ten nieco sielankowy obraz zostaje brutalnie zaburzony w momencie zniknięcia córek właścicieli pizzerii. Nie jest to zwykły thriller. Historia opisana przez Dardę ukazuje bowiem problem amnestii ogłoszonej przez polityków w 1989 roku oraz opieszałość sądów przy próbie zatrzymania w więzieniach brutalnych przestępców skazanych na śmierć. Całkiem niedawno była głośna sprawa dotycząca uwolnienia pedofila Trynkiewicza, jego wyrok także został zamieniony z kary śmierci na 25 lat więzienia. Jego historia była szczególnie nagłośniona przez media, ale to nie jedyny pedofil, czy wielokrotny morderca, który w tym czasie skończył odsiadywać wyrok.

Stefan Darda mistrzowsko buduje napięcie. Niektóre fragmenty książki były wyjątkowo brutalne, a inne niezwykle poruszające. Razem z bohaterami odczuwałam szargające nimi emocje. Autor wydarzenia opisuje bardzo obrazowo. Powieść czyta się jednym tchem, jest sprawnie napisana, choć drażniła mnie w niej jedna rzecz. Chodzi o relację Zdzisława z jego narzeczoną Darką. W momencie porwania i innych tragicznych wydarzeń nieustannie, niemal w każdym zdaniu zwracali się do siebie per słoneczko lub skarbie. Rozumiem, że Darda chciał podkreślić ich relacje, ale na dłuższą metę było to irytujące.

Fabuła jest mocna, tak samo jak zakończenie, choć moim zdaniem książka mogłaby się zakończyć w momencie kulminacyjnym, bo opisy dalszych losów bohaterów były już nieco naciągane. Niemniej jednak książkę polecam z czystym sumieniem i uważam, że dostarczy każdemu sporo emocji.

Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Videograf

videograf