Podsumowanie czerwca – Wrap up
W czerwcu przeczytałam 6 książek i jestem z tego wyniku bardzo zadowolona. Wprawdzie moli książkowych nie powala na kolana bo przecież zawsze mogło być lepiej, ale ja czuję się usatysfakcjonowana. Udało mi się zrealizować cel, który zamierzałam wykonać w maju, czyli przeczytałam dwie książki z cyklu Klasyka Laika – jedną dla dorosłych i jedną dla dzieci. Ponadto łyknęłam kilka smakowitych lektur.
Zaskoczenie miesiąca:
MOJA WALKA 3 – KARL OVE KNAUSGARD – KLIKNIJ
Fenomen tego autora polega na jego ekshibicjonizmie emocjonalnym. Karl Ove wywleka dosłownie wszystko. To, jak ukradł jabłko, to jak obmacywał dziewczyny, a nawet, to jak robił kupę w lesie. Mimo, że „Moja Walka” jest zwykłą opowieścią o życiu, która mogłaby tak właściwie dotyczyć każdego z nas, jest niezwykle ekscytująca.
Knausgard o rzeczach zwykłych, jak zgubienie skarpetki na basenie, potrafi pisać w sposób fascynujący, obudować to wydarzenie wciąż żywymi emocjami i stworzyć na ten temat całą historię. W dobie reality show i programów paradokumentalnych, chyba tego właśnie czytelnikom potrzeba. Wchłaniania cudzego, obnażonego życia. Nie zaliczyłabym jednak „Mojej Walki” do literatury niskich, popkulturowych lotów, bo Knausgard jest dobrym pisarzem, z dobrym stylem, który w barwny sposób ukazuje prozę życia, uzewnętrznia się i daje do myślenia.
Rozczarowanie miesiąca:
MALEŃKA DORITT – CHARLES DICKENS – KLIKNIJ
Charles Dickens w swoich dziełach podkreśla zawsze, że bieda i skromność są bardziej wartościowe od bogactwa i pychy. Pisarz podzielił powieść na dwie części: „W nędzy” oraz „Bogactwo”. Ukazał różnicę w zachowaniu się tych samych ludzi podczas, gdy żyją w ubóstwie i kiedy pławią się w luksusie. Bardzo dobrym przykładem jest zachowanie ojca Małej Doritt, który w więzieniu, mimo że nieszczęśliwy, zachowywał pokorę, nawet wobec żebraków. Natomiast po wyjściu z więzienia kazał sobie służyć, nie pozwalał wspominać o przeszłości, a nędzarzy obchodził szerokim łukiem. Dickens przedstawił jak szybko odmieniony los może wpłynąć na ludzkie postrzeganie różnych problemów. I tu wychodzi prawda, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Sama powieść była nieco nudna, niewiele się w niej działo, jej tempo było bardzo powolne. Nie podobała mi się także mnogość postaci, które były zarysowane tylko pobieżnie, jak rodzeństwo Doritt, Tattycoram, czy odgrywający bardzo istotną dla fabuły rolę Blandois. Przez długi czas czytając tę książkę nie wiedziałam o czym ona właściwie jest bo historia Małej Doritt była bardzo blada i rozmyta.
Pozostali:
ZDRADA – SPOTLIGHT (PRACA ZBIOROWA) – KLIKNIJ
Książka jest napisana bardzo sprawnym oraz obrazowym językiem. Jest niezwykle interesująca i porusza ważną kwestię homoseksualizmu oraz pedofilii wśród księży, ale także hermetyczności Kościoła katolickiego, z którego żadna tajemnica nie ma prawa zostać ujawniona.
W przypadku afery wykrytej przez Boston Globe księża bronili się i wzajemnie kryli, mimo wielokrotnych zgłoszeń o obrzydliwym i perwersyjnym zachowaniu duchownych. Jeden z opisywanych księży molestował młodych chłopców na ogromną skalę, robił to niemal codziennie w wielu parafiach, gdzie był karnie przenoszony. Jego przełożeni wiedzieli o zagrożeniu, wysyłali na leczenie dla pedofilii, po czym, po krótkim okresie, pozwalali pracować z młodzieżą. Jak w cywilizowanym świecie mogło zdarzyć się coś takiego?
KUPIEC WENECKI SHYLOCK SIĘ NAZYWAM – HOWARD JACOBSON – KLIKNIJ
Przyznam się szczerze, że zabierałam się do tej recenzji jak pies do jeża, gdyż książka kompletnie mi się nie spodobała. Pierwsza część z cyklu projektu szekspirowskiego, czyli „Zimowa Opowieść” pióra Janette Winterson zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Czytając powieść „Kupiec Wenecki Shylock się nazywam” odniosłam wrażenie, jakby Jacobson nie udźwignął poważnego tematu uwspółcześnienia oryginalnego „Kupca weneckiego”, czyli utworu, który nadal jest w kanonie literatury i nadal zachwyca swym wydźwiękiem. Czasami miałam poczucie, że autor pisząc tę historię męczył się, co jednocześnie sprawiło, że zmęczył także i mnie. Nudziłam się czytając tę książkę, nie mogłam przez nią przebrnąć. Sam projekt szekspirowski jest niezwykle interesujący, ale ten tytuł ewidentnie nie przypadł mi do gustu.
BLACK ICE – BECCA FITZPATRICK – KLIKNIJ
„Black Ice” to druga powieść Becci Fitzpatrick, którą przeczytałam. Wcześniej znałam już „Niebezpieczne Kłamstwa” i wiedziałam już czego mogę się spodziewać po autorce – nieco leniwie zaczynającego się new adult z rozkręcającą się akcją i wątkiem tajemnicy w tle. I tym razem tak było.
Postaci były doskonale zarysowane, a co wielokrotnie powtarzam w recenzjach, jest to dla mnie niezwykle istotne, czasem nawet ważniejsze od samego przebiegu akcji. Lubię utożsamiać się z bohaterami, razem z nimi odczuwać ich emocje. Wprawdzie prawie wszyscy byli bardzo irytujący – od dość dziecinnej Britt, poprzez rozpieszczonego łotra Calvina, po cukierkowatą i paniusiowatą Korbie, której dosłownie nie mogłam znieść. Bardzo natomiast podobały mi się charaktery porywaczy. Może wyda wam się to dziwne, ale oni przynajmniej mieli jasno określone cele, poglądy i motywacje.
KUBUŚ PUCHATEK – ALAN A. MILNE – KLIKNIJ
„Kubuś Puchatek” to zbiór przezabawnych historyjek, które narrator opowiada swojemu synowi Krzysiowi. Bohaterami są jego zabawki – Niedźwiadek o tytułowym imieniu, Królik, Prosiaczek, osioł Kłapouchy, Przemądrzała Sowa oraz Kangurzyca i jej Maleństwo. Akcja rozgrywa się w Stumilowym Lesie. Zwierzaki przeżywają rozmaite przygody, mają ludzkie cechy i przeróżne charaktery. Kubuś jest niezbyt mądry i lubi miód, Królik jest odważny, ale nieco przemądrzały, Prosiaczek to bardzo strachliwe zwierzątko, Kłapouchy ma ospałe zachowania i depresyjne myśli, a Sowa udaje, że się na wszystkim zna.
”Kubuś Puchatek” został przetłumaczony na 46 języków. Co ciekawe w Polsce uroczy Miś jest znany jako Kubuś Puchatek, ale w innych krajach jego imię brzmi zupełnie inaczej… Na Węgrzech to Micimackó, w Danii mówią na niego Peter Plys, a w Norwegii nazywa się Ole Brumm. W oryginale natomiast ten miś jest… panią misiową. Pierwotnie w polskiej wersji tłumaczenia Kubuś miał się nazywać Fredzia Phi-Phi, było to imię zaproponowane przez Monikę Adamczyk, ale na szczęście się nie przyjęło.
A ile Wam udało się przeczytać książek w czerwcu?