Podsumowanie marca – wrap up
Kolejny miesiąc zleciał, jak z bicza strzelił. W ostatnim podsumowaniu pisałam Wam, że jestem zaskoczona ilością przeczytanych książek w lutym, bo był to od zawsze mój najgorszy czytelniczo okres. Niestety książkowy przestój przeniósł się u mnie na marzec. W ubiegłym miesiącu przeczytałam tylko sześć książek. Nie jest to wynik tragiczny, ale też jakoś szczególnie mnie nie zadowala. Jedną z tych książek czytałam już po raz drugi, była to „Genialna przyjaciółka”, dlatego w zestawieniu zamieszczam starą recenzję.
Zaskoczenie miesiąca:
Za zamkniętymi drzwiami – B. A. Paris
Przemoc domowa, nie zawsze jest widoczna, nie zawsze przejawia się w siniakach i limach pod oczami. Często przemoc psychiczna zostawia znacznie większe rany od tej fizycznej. B. A. Paris w swojej debiutanckim thrillerze „Za zamkniętymi drzwiami” właśnie o takim sposobie znęcania się pisze. I mimo że historii o tej tematyce powstało już wiele, to ta ma w sobie jakiś powiew świeżości.
Początkowo, czytając tę książkę, myślałam sobie o głównej bohaterce: „Babo! Co ty dałaś ze sobą zrobić?!”, ale im bardziej brnęłam w tę przerażającą historię ofiary i jej kata, tym bardziej rozumiałam, że kobieta nie miała żadnej możliwości wyjścia ze swojej skomplikowanej sytuacji. Czytelnik najpierw poznaje na pozór idealne życie, nie tak młodego już, małżeństwa, żeby później odkryć prawdziwy koszmar Grace. Fabuła przebiega dwutorowo. Naprzemiennie pojawiają się wątki z nieodległej przeszłości oraz teraźniejszości, przerywane w najbardziej emocjonujących momentach. Oczywiście w zabiegu tym nie ma nic odkrywczego i często jest stosowany w thrillerach dla stopniowania napięcia, ale B. A. Paris robi to niezwykle umiejętnie, cały czas przykuwając uwagę odbiorcy.
Rozczarowanie miesiąca:
Brak
Pozostali:
Genialna przyjaciółka – Elena Ferrante
Elena Ferrante w „Genialnej przyjaciółce” doskonale oddaje klimat neapolitańskiej biednej dzielnicy z lat 50. XX wieku. Rozgrzane słońcem ulice, kurz, brudne dzieci, skromne gospodynie domowe w roli matek oraz ciężko, fizycznie pracujący mężczyźni w roli ojców sprawiły, że poczułam się jakbym była na miejscu – w centrum zdarzeń.
Historia wydaje się być błaha. Ot, dwie dziewczynki przyjaźnią się ze sobą na dobre i na złe. Ale taka nie jest. Jest w niej jakaś magia. Autorka dosłownie maluje słowem i przenosi nas w klimat tamtych czasów. Pikanterii oraz tajemniczości dodaje fakt, że prawdopodobnie Ferante opisała swoje prawdziwe życie. Swoje i swojej przyjaciółki Lili.
Piaskowa Góra – Joanna Bator
„Piaskowa Góra” to moje trzecie spotkanie z twórczością Joanny Bator, wcześniej przeczytałam genialne „Ciemno, prawie noc” oraz moim zdaniem bardzo słabe „Purezento”. „Piaskowa Góra” zachowuje wysoki poziom językowy i fabularny nagrodzonej Nike powieści „Ciemno, prawie noc”, ale mimo że akcja także jest osadzona w Wałbrzychu, jest zupełnie od niej inna.
Są hałdy, są kolejki do sklepu, są rozwijające się firmy, są górnicy z czarnymi obwódkami wokół oczu pijący wódkę po godzinach pracy. Jest też wielkie blokowisko, jedna z dwóch wałbrzyskich sypialni – Piaskowa Góra. Joanna Bator bardzo dobrze oddaje klimat PRL-owskiego Wałbrzycha, choć nie wiem, czy takie same wrażenie może mieć osoba, która w nim nigdy nie była. Ale nie o miasto tu chodzi, a o przeplatające się ze sobą ludzkie losy.
Raj nie istnieje – Michael Robotham
Kiedy widzę na okładkach książek polecenie od Stephena Kinga, George’a R.R. Martina, Neila Gaimana czy innego bardzo znanego autora, podchodzę do tego zabiegu marketingowego z dużą dozą ostrożności. Jednak po przeczytaniu thrillera „Raj nie istnieje” Michaela Robothama zgadzam się ze słowami mistrza grozy, że jest to „książka, od której trudno się oderwać”.
Opowieść przebiega dwutorowo, narratorkami są dwie diametralnie różniące się od siebie kobiety – Agatha i Meghan. Rozdziały opisywane z punktu widzenia każdej z nich, pojawiają się naprzemiennie, co pozwala czytelnikowi być jakoby w tym samym czasie w umyśle dwóch bohaterek jednocześnie oraz śledzić ich poczynania. Jak łatwo się domyślić w pewnym momencie ich losy się przeplatają, ale zanim do tego dojdzie, odbiorca poznaje życie tych dwóch kobiet. A w obu przypadkach skrywają one wiele tajemnic, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne…
Pokojówka miliardera – Marie Benedict
„Pokojówka miliardera” to moje drugie spotkanie z twórczością Marie Benedict. Wcześniej czytałam rewelacyjną „Panią Einstein”. Tym razem autorka zachowuje fakty historyczne z życia przemysłowca i miliardera, ale dodaje też fikcyjny wątek fabularny, który jest bardzo ciekawie rozwinięty. Czytelnik wprowadzany jest w historię nie dzięki tej słynnej postaci, a dzięki ambitnej, ale skromnej zwykłej dziewczynie, która zostaje służącą w bogatym domu. Doskonale są oddane jej obawy, dylematy oraz wartości, którym pozostaje wierna, mimo tego, że serce podpowiada inaczej. Niezwykle interesującą postacią jest także matka Andrew, która sama wywodzi się z prostej rodziny i dopiero uczy się bycia wielką damą i bogaczką, a jednocześnie jest kobietą dumną i mocno ingerującą w interesy syna.
W powieści są także wątki poboczne takie, jak wątek niewoli rodziny czarnoskórego kucharza, wątek polityczny, czy opis okresu wielkiego głodu panującego w Irlandii. Te wszystkie elementy sprawiają, że odbiorca dostaje powieść o miłości, sile przetrwania, wielkich interesach, najbogatszym człowieku na świecie z doskonale nakreślonym tłem historycznym i ówcześnie panującymi nastrojami. I jest to do tego powieść, która wciąga i urzeka dziewiętnastowiecznym klimatem nie zawsze spełnionego amerykańskiego snu od początku do samego końca.
Przedsmak zła – Alex Kava
„Przedsmak zła” Alex Kavy to dwunasty tom (nie licząc serii Ryder Creed) przygód profilerki FBI Maggie O’Dell. Ostatnimi czasy Alex Kava nie była w najlepszej pisarskiej formie. Sama przyznawała, że książki o agentce O’Dell pisze tylko na prośbę czytelników (i pewnie dla zarobku), ale tym razem powróciła z prequelem i to był dosyć udany, świeży zabieg.
Thriller ma kilka wad, m.in. powtarzające się teksty, które sprawiają wrażenie lania wody, jak kilkukrotny opis działania ketaminy, czy nieco drętwe dialogi, jednakże niedociągnięcia rekompensuje wartka akcja, dobrze zbudowane napięcie oraz ciekawy rys psychologiczny mordercy.
To książka nie tylko dla stałych fanów Maggie O’Dell, bo dzięki temu, że jest to prequel, a nie kontynuacja dobrze odnajdzie się w niej także odbiorca, który nigdy nie czytał powieści Alex Kavy i właściwie od tego tomu może spokojnie zacząć przygodę z tą autorką.