Ogólnopolski Dzień Czytania Stephena Kinga
Z okazji 68 urodzin Stephena Kinga zrodziła się wspaniała inicjatywa uczczenia święta Mistrza Grozy, poprzez czytanie tego dnia jego książek. Tak powstał Ogólnopolski Dzień Czytania Stephena Kinga. Dziś zaplanowałam sobie dzień z twórczością tego autora nieco inaczej, ale musiałam zweryfikować swoje plany.
7:00 – zamierzałam czytać w autobusie. Jadę do pracy godzinę w jedną stronę. Przygotowałam dwie z trzech książek, które postanowiłam nadgryzać z okazji dzisiejszego święta, ale naszła mnie niesamowita ochota, żeby przemierzyć 9km rowerem. Nie wiem co mnie napadło, zwłaszcza, że pogoda nie sprzyjała takim wycieczkom.
8:00 – rozpoczynam pracę. Myślę tylko o tym, żeby móc już czytać Mistrza.
16:00 – kończę pracę, żałuję, że nie miałam żadnego audiobooka Kinga, sytuację ratuje jedynie doskonały Balzac, którego zrzuciłam na mp3 kilka dni wcześniej.
17:00 – rzucam się wreszcie na moją ogromną pufę w krowie łaty z Lśnieniem i z Milką :).
19:00 – czas na godzinną przerwę przeznaczoną na obowiązki domowe.
20:00 – czytam Cujo, ale ciągle myślę o Lśnieniu.
21:00 -chwila przerwy, żeby zamieścić relację na blogu.
22:00 – Kąpiel z Rose Madder – książka zdecydowanie bardziej mnie wciągnęła niż Cujo.
23:00 – Do snu wybrałam z powrotem Lśnienie. Ciekawe czy będę miała koszmary…
Podsumowanie:
Absolutnym hitem okazało się Lśnienie – 76 stron
Rose Mader zajmuje drugie miejsce, historia wciągająca, ale nie aż tak dobra jak Lśnienie – 52 strony
Cujo było zdecydowanie najsłabsze, może się rozkręci – 34 strony
W sumie: 162 strony – biorąc pod uwagę, że 8 godzin byłam w pracy a 2 dojeżdżałam rowerem to wynik uznaję za satysfakcjonujący.