5 najlepszych książek dzieciństwa
Dziś obchodzimy Dzień Dziecka, z tej okazji naszło mnie na wspomnienia. Mimo, że w tym roku kończę trzydziestkę, jest kilka lektur z dzieciństwa, do których wracam z sentymentem. Oto zestawienie pięciu książek, które zrobiły na mnie największe wrażenie na początku mojej przygody z czytaniem.
Pinokio – Collodi Carlo
Opowieść o chłopcu wykonanym z drewna, który jest bardzo niesforny i nie słucha swojego taty, to chyba pierwsza poważniejsza lektura, którą przeczytałam w dzieciństwie. Nauczyłam się czytać w wieku sześciu lat, ale to dopiero dzięki tej książce poznałam prawdziwą przyjemność z czytania dłuższych form niż rymowanki z elementarza czy bajeczek.
Dzieci z Bullerbyn – Astrid Lindgren
Pamiętam jak z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów tej książki, jak próbowałam odwzorowywać ich zabawy, jak ciekawiły mnie ich przygody. Dzieci z Bullerbyn przeczytałam w swoim życiu kilkanaście razy i zamierzam je przeczytać znów.
Plastusiowy Pamiętnik – Maria Kownacka
Ależ ta cieniutka książeczka pobudzała moją wyobraźnię. Marzyłam, żeby mieć piórnik ze swoim Plastusiem i żeby rzeczy w piórniku ze sobą rozmawiały. Piękne czasy!
Karolcia – Maria Kruger
Bardzo chciałam znaleźć cudowny koralik, który spełniał moje życzenia. Nie chodziło o nic wielkiego, ale tak jak w przypadku Karolci o zniknięcie zupy z talerza (byłam strasznym niejadkiem) o to, żeby pani nauczycielka przestała sobie wkręcać mój warkocz w pierścionek (robiła to nagminnie bo lubiła bawić się moimi włosami), czy żeby pies sam się wyprowadził na dwór.
Słoneczniki – Halina Snopkiewicz
To moja pierwsza poważniejsza, nastoletnia lektura o zakochaniu, którą przeczytałam w wieku jedenastu lat. Oczywiście podrzuciła mi ją moja mama. Mam do tej książki ogromny sentyment.
Napiszcie w komentarzach jaka lektura zrobiła na Was największe wrażenie w dzieciństwie. Jestem bardzo ciekawa Waszych czytelniczych wspomnień.