Droga — Cormac McCarthy
Motyw końca świata rozgrzewał wyobraźnię ludzi niemal od zawsze. Wizja apokalipsy pojawia się w mitologi, biblii, czy przepowiedniach Nostradamusa. Trudno się więc dziwić, że jest ona popularnym tematem dla filmowców oraz pisarzy. W różnych utworach zagłada ludzkości wynika zazwyczaj z błędów popełnianych przez człowieka lub w związku z niesamowitymi kataklizmami. Scenariusze te tym bardziej pobudzają wyobraźnię, im wydają się bardziej prawdopodobne.
Mały chłopiec wędruje ze swoim ojcem przez pustkowie. Dotychczasowy świat przestał istnieć. Wszędzie panuje cisza, wszystko jest w ruinie, a bardzo rzadko napotykanym ludziom nie można zaufać. Bohaterowie, aby przeżyć, muszą zdobyć pożywienie, baterie, ogień, czy odzież. Nie jest to jednak zadanie łatwe. Wszystko zostało do cna ograbione, a oni muszą wyłuskać coś dla siebie z resztek lub z bardzo niebezpiecznych, trudno dostępnych miejsc. Czy uda im się przeżyć i dotrzeć do celu? Czy w takim zdegenerowanym, dogorywającym świecie ojciec będzie w stanie przekazać swojemu synowi jakieś wartości? Czy nauczy go, czym jest prawdziwe człowieczeństwo?
„Czym się różni to, czego nigdy nie będzie, od tego, czego nigdy nie było?”*.
„Droga” Cormaca McCarthy’ego to nie tylko lektura obowiązkowa dla fanów literatury postapokaliptycznej, to nie tylko wspaniała, niespieszna powieść drogi, ale przede wszystkim opowieść o umiejętności pozostania człowiekiem w nieludzkich warunkach. Ojciec, w różnych dramatycznych okolicznościach, przekazuje swojemu synowi piękne wartości, okazując mu miłość, ale też ucząc go życia i podejmowania trudnych, często bardzo bolesnych decyzji.
Przyczyny apokalipsy są tu jednym wielkim znakiem zapytania, ponieważ odbiorca musi sobie więcej dopowiedzieć, niż wyczyta to z książki. Jest to zabieg celowy, nadający realizmu temu, co może się kiedyś stać. Realna jest też zaprezentowana sceneria — kurz, trupy, spustoszenie, susza, niedostępność pożywienia, zezwierzęcenie człowieka, wzrost przestępczości, anarchia i ateizm.
Akcja książki rozgrywa się wolno, ale nie o pośpiech tu chodzi. Cormac McCarthy jak mało kto potrafi z prozy minimalistycznej, oszczędnej w dialogi i środki wyrazu, zrobić arcydzieło. Niby nic tam się nie dzieje, niby jest tylko dwoje bohaterów, a inni ludzie są rzadko spotykani, niby cel wędrówki jest odległy, a jednak autor w prostych słowach serwuje czytelnikowi prawdziwą bombę emocjonalną.
„Zapominamy to, co chcemy pamiętać, a pamiętamy to, o czym chcielibyśmy zapomnieć”**.
Nie ma tu ani krzty zbędnego zdania, wszystko jest wyważone i mimo że to powieść o odległej przyszłości, bardzo prawdziwe. Wśród zgliszczy, pożogi, braku pożywienia, oraz wody, wygłodniałych band, które są w stanie zjeść drugiego człowieka, idzie dwóch kochających się ludzi — ojciec i syn, którzy mają tylko siebie i zrobią wszystko, by wzajemnie się chronić. I to w tym wszystkim jest najpiękniejsze. Świadomość, że taka miłość istnieje i może istnieć bez względu na panujące wokół warunki.
Za „Drogę” Cormac McCarthy w 2007 roku otrzymał Nagrodę Pulitzera. Moim zdaniem w pełni zasłużenie, to bowiem jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w życiu i wierzę, że w mojej pamięci pozostanie na długo.
* McCarthy C., Droga, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008.
** tamże.
Moja ocena: 10/10
Tytuł: Droga
Autor: Cormac McCarthy
Przekład: Robert Sudół
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 270
Przeczytaj także recenzję innej książki tego autora: To nie jest kraj dla starych ludzi — Cormac McCarthy