Hyperion — Dan Simmons

Zawsze gdy sięgam po science fiction napisane przed laty, niezwykle ciekawi mnie, jak kiedyś przewidywano przyszłość. Jednak obawiam się także, że nowa technologia w ostatnich dwóch dekadach tak wystrzeliła do przodu, iż zastosowane wówczas rozwiązania fabularne mogą dziś trącić myszką. Sztuką jest napisać taką powieść SF, która będzie atrakcyjna za 10, 30, a nawet 100 lat. Taki jest właśnie „Hyperion” Dana Simmonsa.

Tuż przed rozpoczęciem wojny międzygalaktycznej siedmioro pielgrzymów wyrusza na prowincjonalną planetę Hyperion. Mają za zadanie dotrzeć do mitycznych grobowców czasu i odnaleźć szalejącą tam bestię. Zostali wybrańcami, bo każde z nich ma jakąś mroczną historię, związaną z Hyperionem. Podczas dłużącej się podróży Kapłan, Żołnierz, Uczony, Poeta, Kapitan, Detektyw i Konsul opowiadają o swoich wcześniejszych losach.

„Przeprowadzili bardzo dokładne badania, z których wynika jednoznacznie, że ludzkość stała się całkowicie bezużyteczna”.

Zanim sięgnęłam po „Hyperiona” Dana Simmonsa, wiedziałam, że ta książka ma bardzo dobre opinie, ale spodziewałam się bardziej tradycyjnej space opery z dość utartymi schematami. Ależ się pozytywnie zaskoczyłam! Za pomocą opowieści poszczególnych pielgrzymów autor wprowadza czytelnika w najbardziej wymyślne światy, wykorzystując niezwykle oryginalne pomysły. Akcja wszystkich historii rozgrywa się na jednej planecie, ale każda pokazuje ją z całkiem odmiennej perspektywy. Mamy tu też rozmaite motywy — motyw postrzegania czasu (zupełnie inny od ogólnie przyjętego), motyw romantyczny pomiędzy kobietą a cyborgiem, motyw religijny, motyw fascynacji seksualnej w cybernetycznym świecie, motyw wojny, motyw zagłady świata, motyw literatury i wiele, wiele innych, ale nie sposób ich tu wszystkich przytoczyć. Każdy z tych wątków, mimo że akcja odgrywa się w kosmosie, tak naprawdę opowiada o człowieczeństwie — o sile i słabościach ludzi.

„Posłuchaj. W dwudziestym wieku na starej Ziemi pewna sieć knajp z fast foodem brała mięso nieżywej krowy, smażyła je na tłuszczu, dodawała substancje rakotwórcze, pakowała w piankę pozyskiwaną z ropy naftowej i sprzedawała w liczbie dziewięciu miliardów sztuk. Tacy są ludzie. Tego nie ogarniesz”**.

Dan Simmons dba o to, by czytelnik się nie nudził i pojął intelektualny wysiłek, zastanawiając się nad elementami fabuły. Nie otrzymujemy wszystkiego na tacy, część rzeczy musimy sami wydedukować lub zinterpretować, co jest ogromną zaletą tej książki. To typowa powieść szkatułkowa, gdzie poszczególne historie pielgrzymów dają pełen obraz tego, co dzieje się na planecie. „Hyperion” powstał w 1989 roku, czyli ponad 30 lat temu, ale pomysły w nim zawarte są nie dość, że aktualne (powszechna płatność bezgotówkowa, centralna sieć komputerowa do złudzenia przypominająca współczesny internet, sztuczna inteligencja), to nadal pełne futurystycznych wizji. Polecam!


Moja ocena: 10/10


* Simmons D., Hyperion, Wydawnictwo Mag, Warszawa, 2015


Tytuł: Hyperion
Autor: Dan Simmons
Przekład: Wojciech Szypuła
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 624